- Pozornie może się wydawać, że zaproponowana zmiana nie będzie miała wpływu na sektor MSP. Funkcjonuje w nim dużo małych firm, które nie mają wystarczających zasobów finansowych na dalszy rozwój i nie planują ponoszenia istotnych nakładów inwestycyjnych. W tym przypadku zmiana rzeczywiście nie będzie mieć większego znaczeni - mówi Andrzej Sugajski dyrektor generalny Związku Polskiego Leasingu
Andrzej Sugajski dyrektor generalny Związku Polskiego Leasingu / Dziennik Gazeta Prawna
Ministerstwo Finansów zaproponowało niedawno kolejne ograniczenie w potrącaniu od przychodu kosztów finansowania dłużnego. Przykładem takiego finansowania jest leasing. Już dziś nadwyżka takich kosztów nad przychodami odsetkowymi jest limitowana do wysokości 30 proc. podatkowej EBITDA. Ministerstwo chce, by było to 20 proc. Reprezentowany przez pana Związek Polskiego Leasingu uważa, że zmiana ta wyhamuje inwestycje w sektorze małych i średnich przedsiębiorców. Czy faktycznie? Przecież ograniczenie 30 proc. EBITDA (a w przyszłości 20 proc. EBITDA) zaczyna działać dopiero po przekroczeniu 3 mln zł. Dla małych i średnich przedsiębiorców to bardzo dużo.
Pozornie może się wydawać, że zaproponowana zmiana nie będzie miała wpływu na sektor MSP. Funkcjonuje w nim dużo małych firm, które nie mają wystarczających zasobów finansowych na dalszy rozwój i nie planują ponoszenia istotnych nakładów inwestycyjnych. W tym przypadku zmiana rzeczywiście nie będzie mieć większego znaczenia.
Sytuacja jest jednak inna w małych i średnich przedsiębiorstwach, które planują dynamiczny rozwój i ekspansję. Dla nich projektowane zmiany mogą mieć fundamentalne znaczenie z perspektywy ich planów inwestycyjnych. Państwo powinno być najbardziej zainteresowane wspieraniem takich firm, a nie ograniczaniem ich możliwości inwestycyjnych.
Czy możemy pokazać problem na przykładzie?
Weźmy przykład przedsiębiorstwa (spółki kapitałowej), które osiąga dochód podatkowy i jednocześnie ma stosunkowo niski poziom EBITDA. Jeśli będzie finansować inwestycje kapitałem własnym, to nie musi obawiać się negatywnych skutków podatkowych, bo ustawodawca podatkowy generalnie preferuje tę formę finansowania inwestycji i nie wprowadza w tym zakresie praktycznie jakichkolwiek ograniczeń. Zupełnie inaczej będzie, gdy to samo przedsiębiorstwo nie będzie posiadać własnych środków na sfinansowanie inwestycji. Nie dość, że będzie ponosić koszty pozyskania kapitału, to dodatkowo jeszcze zapłaci wyższy podatek, niż gdyby finansowało się kapitałem własnym. Zakładając przykładowo, że EBITDA wynosi 5, a nadwyżka kosztów finansowania dłużnego jest na poziomie 50 – przedsiębiorstwo pomniejszy sobie efektywnie podstawę opodatkowania zaledwie o 0,95 (19 proc. stawki CIT x 5). Gdyby przedsiębiorstwo było odpowiednio dokapitalizowane, mogłoby sobie pomniejszyć podatek dochodowy efektywnie o 9,5.
Przykład ten jednak nie uwzględnia progu 3 mln zł, który nie jest i nie będzie limitowany.
Pokazuje jednak, jak zmiana limitu podatkowej EBITDA z 30 proc. do 20 proc. może wpłynąć na wzrost efektywnej stawki podatkowej dla przedsiębiorstw planujących ponieść znaczące nakłady inwestycyjne. Firmy borykające się ze strukturalnym niedoborem środków na inwestycje muszą więc liczyć się z tym, że będą płacić znacznie wyższy podatek niż ich konkurenci, którzy dysponują własnym kapitałem.