Ewentualna komisja śledcza ds. VAT powinna wyjaśnić, czy błędy popełnione w sprawie tego podatku przez rządzących były wynikiem niekompetencji, czy świadomego działania na szkodę interesu publicznego - mówi PAP szef Instytutu Studiów Podatkowych prof. Witold Modzelewski.

Jego zdaniem najlepiej, by komisja badała cały okres od 2004 roku, choć skoncentrować powinna się na latach 2009-16, bo wtedy państwo poniosło największe straty, związane z podatkiem VAT.

Na czym powinna skoncentrować się komisja śledcza ds. VAT, jeśli powstanie?

Witold Modzelewski: Komisja tego rodzaju nie zajmuje się przestępstwami o charakterze pospolitym, tylko funkcjonowaniem władzy, czyli osób pełniących funkcje publiczne. Podatki, w tym przypadku podatek VAT, są tworem prawa publicznego, stanowionego przez władzę publiczną. Wiemy, że główną przyczyną utraty kwoty liczonej przynajmniej w dziesiątkach, jeśli nie setkach miliardów złotych było wadliwe prawo, stanowione przez państwo polskie. Komisja powinna więc wyjaśnić, dlaczego po pierwsze stanowiono takie prawo, po drugie, kto był autorem tych przepisów, które doprowadziły do utraty tych kwot. Autorem nie tylko formalnie, ale także rzeczywiście.

Komisja powinna także wyjaśnić, czy błędy popełnione w tej sferze przez rządzących były wynikiem niekompetencji, czy też świadomego działania na szkodę interesu publicznego. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że przepisy ustawy o VAT tworzył biznes podatkowy, zwłaszcza ten międzynarodowy. Biznes ten bardzo się chwalił świetnymi relacjami z urzędnikami. Te wszystkie okoliczności trzeba zatem sprawdzić. Komisja powinna także dowiedzieć się, ile Ministerstwo Finansów zapłaciło za doradztwo temu biznesowi. Bo paradoks polegał na tym, że to Ministerstwo Finansów płaciło tym firmom, które zajmowały się lobbingiem, dotyczącym VAT.

Jednym słowem komisja powinna zająć się patologią władzy, a nie np. karuzelami podatkowymi, bo od tego są prokuratorzy.

PAP: Jaki okres powinien być badany? Czy od początku obowiązywania ustawy o VAT, czy od wejścia do Unii Europejskiej, z czym wiązało się uchwalenie nowej ustawy, czy też może czas po 2007 roku?

W.M.: Na pewno badany powinien być ten okres, w którym nastąpiło załamanie dochodów budżetowych. Pierwszym rokiem załamania, spektakularnym, był rok 2009, kiedy projekt budżetu zakładał prognozę dochodów z tego podatku na poziomie 119 miliardów zł, a wykonanie było 99 miliardów, więc w stosunku do prognozy dochody budżetowe spadły. Od tego czasu zaczął się kryzys tego podatku, liczony w konkretnych kwotach. W zasadzie ten kryzys trwał do roku 2016 włącznie. Poprawa efektywności nastąpiła dopiero w ubiegłym roku. Zatem ten okres komisja na pewno powinna badać, bo wtedy straciliśmy pieniądze.

Natomiast trzeba pamiętać, że niektóre z tych rozwiązań, które spowodowały straty, powstały wcześniej. Na przykład w roku 2008, a niektóre w roku 2004. Bo mówimy o tzw. wspólnotowej wersji VAT, czyli tej, która została wprowadzona od 1 maja 2004 roku. Część tych rozwiązań zadziałała negatywnie już w tamtym 2004 roku. Przypomnę, że rok 2004 był pierwszym rokiem spadku nominalnych dochodów rok do roku. Trzeba również pamiętać, że część wad tego podatku to nie jest wynik radosnej twórczości lobbystów czy niekompetentnych urzędników, ale wynika z rozwiązań wspólnotowych. Ze swojej istoty głęboko wadliwych, których Unia Europejska nie potrafi albo nie chce usunąć. Niektórzy twierdzą nawet, że są nieusuwalne.

Rozumiem, że Pan by zalecał komisji zajęcie się całym okresem od 2004 roku?

W.M.: Tak, bo wiele problemów wynika z całej wspólnotowej koncepcji tego podatku, choć szczególne straty nastąpiły od roku 2009, więc ten ostatni okres powinna badać na pewno.

Mógłby pan być ekspertem tej komisji?

W.M.: To będzie wola wysokiej izby, jeśli uzna moją wiedzę w tym zakresie. Na pewno byłem jednym z pierwszych, jeśli nie pierwszym człowiekiem w Polsce, który pisał o patologiach podatku od towarów i usług. Jeśli zatem byłaby wola skorzystania z mojej wiedzy, jestem do dyspozycji.

Jest pan przecież także twórcą pierwszej ustawy o VAT z 1993 roku, był pan wtedy wiceministrem finansów.

W.M.: Ale tej z 2004 roku twórcą nie jestem. Bo gdybym był, miałbym konflikt interesów. Byłem twórca ustawy, która obowiązywała od roku 1993. Trzeba pamiętać, że tamte lata to był największy sukces fiskalny w naszej historii, bo w 1993 roku, kiedy ustawa o VAT i akcyzie weszła w życie, mieliśmy przyrost dochodów budżetowych o 70 procent rok do roku, po katastrofie z lat 1989-92. Oczywiście był to przyrost nominalny, ale oznaczało to także kilkudziesięcioprocentowy przyrost realny. Za tamten okres biorę odpowiedzialność, natomiast z obecną ustawą nie miałem nic wspólnego.

Jaki horyzont czasowy prac powinna postawić przed sobą komisja śledcza?

W.M.: Wbrew pozorom to nie jest rzecz skomplikowana. Dokładnie znamy przepisy, które są patologiczne. Trzeba przesłuchać tych, którzy byli ich autorami. Niech powiedzą, czy napisali je dlatego, że się na tym nie znali, czy dlatego, że działali pod wpływem lobbystów udających ekspertów. Trzeba także zapytać Ministerstwo Finansów, z kim kontaktowało się w tym okresie. A także ile wypłaciło tym, którzy mieli decydujący wpływ na kształt ustawy o VAT. To są rzeczy znane, pisały o tym media, trzeba to tylko przeprowadzić w ramach formalnych procedur. Żeby drugi raz nie dopuścić do sytuacji, że ludzie działający wbrew interesowi publicznemu mają wpływ na kształt stanowionych przepisów.