Poza obiecanym przez rząd zwiększeniem limitu 50-proc. kosztów uzyskania przychodu, od 2018 r. wprowadzony został także katalog rodzajów działalności, który znacznie ogranicza możliwość stosowania autorskich odliczeń.
Dotychczasowe brzmienie art. 22 ust. 9 pkt 3 ustawy o PIT dopuszczało stosowanie kosztów w zryczałtowanej wysokości 50 proc. uzyskanego przychodu z tytułu korzystania przez twórców z praw autorskich i artystów wykonawców z praw pokrewnych, w rozumieniu odrębnych przepisów, lub rozporządzania przez nich tymi prawami. Stanowiło to odesłanie do ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tj. Dz.U. z 2017 r. poz. 880), a w szczególności do jej art. 1 ust. 1. W związku z tym nie było przeciwwskazań, by szeroko interpretować pojęcie utworu zgodnie z wykładnią art. 1 ust. 1 stosowaną zarówno przez sądy powszechne, jak i administracyjne.
Jedynym ograniczeniem był wprowadzony od 2013 r. górny limit, co skutkowało możliwością maksymalnego odliczenia 50-proc. kosztów w wysokości 42 764 zł.
W codziennej praktyce biznesowej jako utwory, do których można było stosować zryczałtowane 50-proc. koszty, uznawano m.in. dokumentację projektową, opinie prawne, raporty, prezentacje czy materiały szkoleniowe.
Zmiany od 2018 r.
Od 1 stycznia 2018 r. limit odliczeń 50-proc. kosztów został podwyższony z 42 764 zł do 85 528 zł. Jego zwiększenie przywraca możliwość stosowania autorskich kosztów podatnikom osiągającym z tytułu tworzenia utworów przychody przekraczające w skali roku pierwszy próg skali podatkowej. Zarazem jednak wprowadzono katalog rodzajów działalności, do których mają zastosowanie 50-proc. koszty. Dodany do artykułu 22 ustęp 9b pozwala na stosowanie ich do przychodów z działalności:
1) twórczej w zakresie architektury, architektury wnętrz, architektury krajobrazu, urbanistyki, literatury pięknej, sztuk plastycznych, muzyki, fotografiki, twórczości audiowizualnej, programów komputerowych, choreografii, lutnictwa artystycznego, sztuki ludowej oraz dziennikarstwa;
2) badawczo-rozwojowej oraz naukowo-dydaktycznej;
3) artystycznej w dziedzinie sztuki aktorskiej i estradowej, reżyserii teatralnej i estradowej, sztuki tanecznej i cyrkowej oraz w dziedzinie dyrygentury, wokalistyki, instrumentalistyki, kostiumografii, scenografii;
4) w dziedzinie produkcji audiowizualnej reżyserów, scenarzystów, operatorów obrazu i dźwięku, montażystów, kaskaderów;
5) publicystycznej.
Chcąc ograniczyć w ten sposób możliwość stosowania kosztów autorskich, posłużono się wieloma pojęciami niedookreślonymi, które mogą być bardzo różnie interpretowane.
Problem w branży IT
Można się zastanawiać, co ustawodawca rozumie pod pojęciem działalności twórczej w zakresie programów komputerowych. O ile nie ma wątpliwości, że praca murarza nie jest działalnością twórczą w zakresie architektury, o tyle w przypadku oprogramowania posłużenie się pozornie prostym sformułowaniem „działalność twórcza w zakresie programów komputerowych” nastręcza kłopotów. Czy przyjęta zostanie wykładnia zawężająca, która pozwoli na stosowanie 50-proc. kosztów tylko programistom? Czy może przeciwnie – uwzględniane będą też prace testerów, grafików i tworzących dokumentację związaną z korzystaniem z programów komputerowych? Czy scenariusze testów oprogramowania, potestowe raporty z uwagami dla deweloperów czy projekty interfejsu użytkownika mieszczą się w zakresie pojęcia „działalność twórcza w zakresie programów komputerowych”?
Od tego, jaka wykładnia – szeroka czy wąska – zostanie przyjęta w interpretacjach i w orzecznictwie sądów administracyjnych, będzie zależeć to, czy programiści będą najbardziej uprzywilejowaną grupą pracowników w obrębie sektora IT.
Nie dla coacha
Uwzględnienie w ustawowym katalogu działalności badawczo-rozwojowej oraz naukowo-dydaktycznej wpisuje się w wiele dotychczasowych poczynań i zapowiedzi rządu – wspierania innowacji, zwiększania nakładów na naukę oraz zapewnienia lepszej współpracy uczelni z biznesem poprzez tzw. doktoraty wdrożeniowe. Określenie „działalność naukowo-dydaktyczna” umożliwia zastosowanie 50-proc. kosztów wykładowcom uczelni wyższych, ale wyłącza z tej możliwości coachów, trenerów biznesu czy prowadzących szkolenia w zakresie podnoszenia kwalifikacji czy doskonalenia zawodowego.
Bałagan pojęć
Ustawodawca rozdzielił dziennikarstwo od publicystyki, zaliczając to pierwsze do działalności twórczej, a publicystykę traktując jako osobną kategorię. Rozdzielono także działalność twórczą i artystyczną, w żaden sposób nie precyzując jednak kryteriów rozgraniczenia tych dwóch kategorii pojęć i poprzestając jedynie na wyliczeniu dziedzin w ramach obu kategorii.
Brakuje przy tym konsekwencji w posługiwaniu się poszczególnymi sformułowaniami. Przy działalności twórczej jest mowa o „zakresie” tej działalności, zaś przy działalności artystycznej – o „dziedzinie”. Natomiast działalność w zakresie produkcji audiowizualnej wyłączono poza te dwie kategorie, stawiając w jednym szeregu m.in. scenarzystów, montażystów i kaskaderów.
Co więcej – o ile w pozostałych przypadkach konstrukcja przepisu wskazuje na kryterium przedmiotowe (np. „w zakresie dziennikarstwa” – z czego wynika, że zwiększone koszty może zastosować każdy, kto opublikuje artykuł w prasie), o tyle w przypadku produkcji audiowizualnej wyraźnie wskazano na przedstawicieli konkretnych profesji, mówiąc o reżyserach czy scenarzystach.
Z kolei działalność twórczą w zakresie muzyki oddzielono od wokalistyki i instrumentalistyki, którą ujęto jako działalność artystyczną.
Tylko literatura piękna?
Niekonsekwencji, skrótów myślowych i rozwiązań zaskakujących we wprowadzonym przepisie nie brakuje. W wyliczeniu rodzajów działalności twórczej odniesiono się do literatury, ale tylko pięknej. Z literalnego brzmienia przepisu wynika więc, że autorzy książkowych poradników czy reportaży oraz książek z przepisami kulinarnymi będą musieli obejść się smakiem.
Wskazane wątpliwości stanowią tylko część problemów, z którymi będą musieli się zmierzyć podatnicy-twórcy w nadchodzących miesiącach. Zarówno dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej, jak i sędziowie sądów administracyjnych mogą spodziewać się, że podatnicy będą walczyć o korzystną dla siebie interpretację nowych przepisów.