Od 2008 roku zaczęło się to, co można nazwać największą katastrofą fiskalną w historii - ocenił ekonomista prof. Witold Modzelewski. Dodał, że straty państwa na VAT, CIT i akcyzie mogły wynieść nawet 0,5 bln zł.

Modzelewski ocenił w piątek wieczorem w programie "Gość Wiadomości", że zakładane w projekcie budżetu przyszłoroczne wpływy z VAT na poziomie 166 mld zł są "jak najbardziej możliwe".

"My odrabiamy zaległości, które tak naprawdę datują się od 2008 roku. Od tej daty zaczęło się to, co chyba można uczciwie nazwać największą katastrofą fiskalną w historii" - dodał profesor.

Jego zdaniem w poprzednich latach na podatku VAT, CIT oraz akcyzie mogliśmy stracić nawet 0,5 bln zł. "To była największa grabież w istocie rzeczy biorąc środków publicznych" - zaznaczył.

Modzelewski przypomniał, że w 2014 roku w raporcie, który został przekazany urzędnikom państwowym wskazano na lawinowo rosnące zwroty podatkowe. "Ta reakcja była reakcją niemerytoryczną. Odpowiadający mi urzędnik (...) byli zbulwersowani, obrażeni i powiedzieli, że nie warto ze mną polemizować" - relacjonował.

Profesor dodał, że w raporcie zwrócono uwagę "na wszelkie patologie, które zaznaczam, które nie były dla ludzi zajmujących się tym tematem niczym oryginalnym".

Ekonomista wskazał, że głównym z czynników problemu ze ściągalnością VAT była wadliwa legislacja. Według niego, po pierwsze tworzono prawo, które umożliwiało unikanie opodatkowania, a po drugie "świadomie tworzono przepisy" - jak nazwał to profesor - były to "inwestycje legislacyjne" - które utrudniały wykrywanie tego procederu.