- Polska procedura APA jest dobra. Choć długotrwała, bo dużo czasu zajmuje zbieranie informacji i wyjaśnianie stanu faktycznego, daje podatnikowi komfort w razie kontroli fiskusa - uważa Aneta Błażejewska-Gaczyńska lider zespołu cen transferowych EY, partner w dziale doradztwa podatkowego EY.
Na czym polega polska specyfika uprzednich porozumień cenowych (APA)?
Różne kraje mają różne podejście do APA. W niektórych krajach procedura trwa krótko i opiera się na przedstawionym wniosku, trochę jak nasze interpretacje podatkowe. W Polsce przed wydaniem decyzji APA organy podatkowe chcą dokładnie wyjaśnić dany przypadek, analizując stan faktyczny próbują go dobrze zrozumieć.
To dobrze?
W mojej ocenie tak. Plusem tego podejścia jest to, że organy rzetelnie podchodzą do wyjaśnienia stanu faktycznego – przeprowadzają wywiady ze spółką, proszą o przedstawienie różnych materiałów źródłowych potwierdzających tezy zawarte we wniosku o wydanie APA. Organ wydając decyzję, bierze w pewnym sensie odpowiedzialność za analizę i interpretację stanu faktycznego, który dokładnie badał. To nie jest tak jak w przypadku interpretacji indywidualnych, gdzie organ bazuje jedynie na wniosku podatnika.
A co jest minusem polskiej procedury? Długość jej trwania?
Na pewno tak. Zgodnie z przepisami jednostronne postępowania powinny trwać pół roku, a dwustronne rok. Rzeczywistość znacznie odbiega od tych założeń. Ministerstwo Finansów może myśleć, że kilka porozumień rocznie to sporo, ale przedsiębiorcy twierdzą, że to mało, i mają rację. Jesteśmy dużym rynkiem i potrzeby są większe. Jeśli spojrzeć na statystyki europejskie z 2015 r., to kilkadziesiąt APA wydali Czesi, kilkanaście Węgrzy, w przypadku Polski jest to sześć decyzji. W krajach Europy Zachodniej dominują Holendrzy, którzy wydają po kilkaset APA rocznie, choć w przypadku tego kraju procedura jest specyficzna, ale Hiszpania, Francja czy Włosi także są dość skuteczni w liczbie wydanych decyzji, zazwyczaj kilkunastu lub więcej rocznie. Zbliżone do nas statystyki pokazują z kolei Niemcy.
Jakie są różnice?
W krajach takich jak Holandia dialog między fiskusem a podatnikiem jest tradycją. Podatnik może po prostu iść i otwarcie porozmawiać o swojej sprawie. Wynika to z mniej sformalizowanej procedury komunikacji organów podatkowych z biznesem. Bogate doświadczenia i przygotowanie merytoryczne urzędników dają im swobodę rozmów i oceny zagadnień biznesowych, jakich dotyczą APA, w trakcie spotkań z podatnikami. Szybciej są w stanie wyrobić sobie opinię i ocenić merytorycznie sprawę.
Zupełnie inna jest polityka podatkowa Holandii, a samo APA ma raczej charakter opinii potwierdzającej przedstawione przez biznes założenia niż formalnej decyzji administracyjnej. Niezależnie od polityki podatkowej danego państwa, sprawne i otwarte organy podatkowe mogą dać korzyści obu stronom. W Polsce przydałoby się więcej możliwości bieżącego dialogu z organami podatkowymi. Z tego, co słyszymy, taki jest kierunek MF, a usprawnienie procedury APA jest jednym z elementów tej strategii.
Jak pani ocenia tę polską procedurę?
Jest ona długotrwała, ale daje podatnikowi pewność, że decyzja APA dotyczy faktycznie sytuacji opisanej przez spółkę i fiskus w razie kontroli jej nie zakwestionuje. Szybkie procedury, które są zbliżone w istocie do interpretacji indywidualnych, mogłyby często dawać pozorny komfort podatnikowi. W praktyce niektóre interpretacje są przecież kwestionowane, bo okazuje się, że stan faktyczny nie był precyzyjnie opisany.
Co zatem wymaga zmian? Co należałoby poprawić?
Myślę, że kluczowy jest sposób funkcjonowania zespołu cen transferowych w Ministerstwie Finansów oraz jego doświadczenie. Gdy zostały wprowadzone APA w 2006 r., pierwsze porozumienie zawarto po 10 miesiącach. W kolejnych latach tempo zawierania porozumień było podobne. Problemy pojawiły się, gdy do Ministerstwa Finansów zaczęły spływać wnioski o porozumienia w bardziej skomplikowanych kwestiach. Kiedy rozmawialiśmy o firmach dystrybucyjnych czy producentach kontraktowych, które miały jedynie prosty problem z określeniem poziomu marży między podmiotami powiązanymi, to wszystko funkcjonowało dość sprawnie. Jednak gdy pojawiły się kwestie takie, jak opłaty licencyjne czy rozliczanie tzw. exit payments, to postępowania szły mniej sprawnie. Do tego jeszcze w latach 2013–2015 problemy MF ze sprawną obsługą APA wynikały z tego, że zespół został obarczony dodatkowymi obowiązkami wynikającymi ze współpracy z OECD i z projektami BEPS, a także przygotowaniem zmian w polskich przepisach o cenach transferowych. W efekcie postępowania APA nie były priorytetem dla MF. Potem jeszcze wybory i zmiany organizacyjne, tak więc przez jakiś czas brak było odpowiedniej analizy złożonych wniosków, co spowodowało, że firmy zniechęciły się do występowania o APA, zwłaszcza że kosztują one 100 tys. zł. Od 2016 r. widać jednak zmiany na lepsze.
Co konkretnie trzeba zmienić w organizacji zespołu w MF?
Chodzi przede wszystkim o doświadczenie i sprawność merytoryczną zespołu. Proces uczenia przebiegałby naturalnie i płynnie, gdyby ludzie z zespołu nie odchodzili. To jednak w praktyce nie jest możliwe, bo do zespołu APA przychodzi dużo młodych, ale też często oni właśnie szybko odchodzą. Ważne, żeby stworzyć solidny merytorycznie trzon zespołu, który będzie w stanie dalej rozwijać go organicznie – bo trudno zakładać, że wielu ekspertów z rynku zdecyduje się do zespołu APA dołączyć, mimo że praca w tym zespole może być wyjątkowo ciekawa. Liczebność jest ważna, ale nie najważniejsza. Rolą zespołu APA nie jest czasochłonne zbieranie i analizowanie danych, a dokonanie rzetelnej i obiektywnej oceny merytorycznej przedstawionych materiałów oraz w przypadku wątpliwości wypracowanie z podatnikiem optymalnego rozwiązania. Bez tego wysiłek spółki nie ma sensu i lepiej poczekać na kontrole.
A czego oczekują przedsiębiorcy od zespołu APA?
Przedsiębiorcy potrzebują po stronie fiskusa doświadczonego partnera do rozmów, który będzie w stanie rozmawiać o takich kwestiach, jak wartość i znaczenie poszczególnych funkcji i aktywów w transakcjach i ich wpływ na alokację dochodu. Do tego potrzeba 5–6 lat praktycznego przygotowania biznesowego, w tym umiejętności w zakresie wyceny wartości i analizy łańcucha dostaw, technik wyceny transakcji, wartości niematerialnych i prawnych, metod podziału zysków. Z dyskusją ekonomiczną wiąże się oczywiście określona procedura i przepisy podatkowe. Jednak trzon procesu jest ekonomiczny.
Myślę więc, że odpowiednia grupa ludzi z odpowiednim doświadczeniem i przygotowaniem praktycznym może spowodować, iż postępowania będą sprawniejsze. Jak rozumiemy, w tym kierunku zmierza strategia nowego kierownictwa.
Co się poprawiło?
Widać, że wraz z nowym kierownictwem zespołu w MF zmieniło się podejście do APA. Porozumienia stały się priorytetem zespołu. Słyszymy o zmianie filozofii – skoro mówimy, że to jest narzędzie dla podatników, promujemy je i zachęcamy firmy do tego, żeby z niego korzystały, to zróbmy to tak, aby było ono dostępne, sprawnie realizowane i aby zachęcało do przyjścia do MF przed kontrolą. Jak rozumiem, tak wygląda obecna strategia, i jest ona bardzo słuszna. Widzimy też przyspieszenie w postępowaniach i wzrost zainteresowania APA po stronie samych podatników.
Czy w przypadku polskich APA są już takie kwestie, z którymi śmiało można występować do MF?
Początkowo negocjowaliśmy wnioski dotyczące prostych transakcji, jak dystrybucja, produkcja, marża dystrybucyjna i produkcyjna. Stwierdziliśmy jednak, że dużo większy sens mają negocjacje dotyczące trudnych spraw, takich jak dług wewnątrzgrupowy (oprocentowanie pożyczek), wartości niematerialne i prawne (wycena opłat licencyjnych) czy restrukturyzacje. Nie mogę jednak powiedzieć, że to były łatwe procesy. Dużo łatwiej jest uzyskać porozumienie w przypadku prostszych transakcji.
Czy ma jednak sens występowanie o APA w sprawie prostych transakcji?
Przez długi czas twierdziłam, że to nie jest konieczne. Wystarczy bowiem, że firma zrobi dobry benchmark, np. na produkcję czy dystrybucję, i powinna mieć komfort. Uważałam i dalej uważam, że należy uzgadniać kwestie trudne, bo one mogą budzić największe wątpliwości. Biznes oczekuje, że MF będzie w stanie właściwie oceniać takie wnioski, a więc prezentować przekonujące argumenty ekonomiczne.
Od pewnego czasu mamy jednak wzmożone kontrole cen transferowych, które kwestionują też te prostsze transakcje. Firma posiada benchmark, uważa, że marża mieszcząca się w przedziale z tego benchmarku jest bezpieczna, a jednak kontrolerzy robią swój benchmark i twierdzą, iż marża powinna być inna niż przyjęła firma. Okazuje się więc, że również w tych prostszych przypadkach będą pojawiały się kontrowersje i odmienne oceny, i pewnie przy materialnych transakcjach, nawet tych prostszych, warto rozważyć APA. Potwierdzenie marży przez APA sprawi, że urzędnik w czasie kontroli już nie może jej zmienić.
Jak wyglądają negocjacje w APA?
To się zmieniało w czasie. W latach 2006–2013 praca była dość płynna. Zespół był skoncentrowany na wnioskach. MF dawało sobie kilka miesięcy, żeby zapoznać się z wnioskiem, po czym następowała seria spotkań. Na końcu była dyskusja o finansach, czyli o poziomie marży, i decyzja. Zazwyczaj jednostronne porozumienia zamykały się w terminie do roku. Faktem jednak jest, że był to okres, kiedy negocjowaliśmy więcej prostych transakcji. Bardziej skomplikowane sprawy, które trafiły do MF w latach 2013–2014, trwały nawet 2–3 lata. O przyczynach mówiłam już wcześniej.
Obecnie komunikacja znacznie się poprawiła, a to od niej zależy, czy i jak szybko dojdzie do wydania APA. Sam złożony wniosek niczego nie załatwia, również my, jako doradcy, sami niczego nie przyspieszymy. Jeśli zespół APA jest otwarty na komunikację, wtedy możemy ją udrażniać, wspierać doświadczeniem i pomagać w szukaniu rozwiązań. Jeśli komunikacja z zespołem APA będzie sprawna, to procedura APA jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż kontrola cen transferowych. To, czy w czasie kontroli można cokolwiek z organem uzgodnić, zależy od indywidualnego podejścia urzędnika i jest też ograniczone sztywną procedurą, APA ze swej natury jest postępowaniem uzgodnieniowym, które ma prowadzić do porozumienia.
Jak wyglądają porozumienia dwustronne?
Najpierw podatnik przygotowuje wniosek o APA i składa go w obu krajach. Następnie ma miejsce komunikacja lokalna, a więc zespołu APA z podatnikiem osobno w jednym i drugim kraju. Dzięki temu polska administracja wypracowuje sobie pozycję negocjacyjną, z którą jedzie na spotkanie do zagranicznej jurysdykcji. W tej części negocjacji podatnik nie uczestniczy, a czas trwania tej części zależy od tego, z którym krajem zawierane jest porozumienie dwustronne. Z tego, co słyszymy, najłatwiej jest porozumieć się ze Szwajcarami, a dość trudno z niemieckimi organami.
Mówiła pani o kontrolach cen transferowych. Jakie płyną z nich wnioski?
Z własnych obserwacji widzę, że kontrole cen transferowych, które zaczęły się lub zostały zintensyfikowane w 2016 r., są przeprowadzane w pierwszej kolejności w firmach, które wykazywały w poprzednich latach straty lub istotne zmiany w poziomie zyskowności. Dlatego też nie widzimy, żeby kontrole koncentrowały się na konkretnych latach, a raczej na wynikach firm. MF wielokrotnie sygnalizowało, że ceny transferowe zostały wytypowane w 2016 r. jako obszar do intensywnych kontroli, co nie jest niczym nadzwyczajnym. Wiele krajów regularnie kontroluje ten obszar, np. Dania czy Niemcy, szczególnie po opracowanych przez OECD raportach BEPS, które dały po temu wiele wskazówek.
Wzmożone kontrole powodują, że firmy chcą się przed nimi lepiej niż dotychczas zabezpieczyć. A taką możliwość dają APA.