Minimalna kwota zakupów, od których podróżni będą mogli żądać zwrotu podatku, wróciła do poziomu 200 zł. Dotychczas przez ponad rok, od 1 czerwca 2016 r., limit Tax Free był o 100 zł wyższy.
Ministerstwo Finansów uzasadniało ubiegłoroczną podwyżkę chęcią zniwelowania skutków inflacji. Limit nie był bowiem zmieniany od 2004 r. Podwyżka uderzyła jednak w małych przygranicznych przedsiębiorców, którzy narzekają na spadek liczby klientów zza wschodniej granicy. Białorusini, Rosjanie czy Ukraińcy zaczęli kupować towary w dużych sieciach handlowych, gdzie łatwiej było im robić zakupy na wymaganą kwotę 300 zł. Stąd właśnie wziął się pomysł powrotu do poziomu 200 zł.
Sama procedura wygląda następująco. Cudzoziemiec spoza UE (np. Białorusin) wywozi towar kupiony w Polsce o wartości równej limitowi. Podatek zwraca mu uprawniony do tego sprzedawca albo – co ma miejsce częściej – profesjonalny pośrednik.
Sprzedawca wystawia paragon z naliczonym VAT (np. według stawki 23 proc.) oraz przekazuje nabywcy imienny dokument Tax Free określający kwotę zapłaconego podatku. Na granicy (może to być również lotnisko) nabywca przedstawia dokumenty celnikowi, a ten, jeśli wszystko się zgadza, potwierdza wywóz produktu, stawiając pieczęć na dokumencie. Następnie nabywca musi udać się do pośrednika, który zwraca podatek. Po otrzymaniu potwierdzenia wywozu towaru sprzedawca, który początkowo odprowadził podatek według stawki krajowej (np. 23 proc.), może ją zmniejszyć do 0 proc. VAT. Dzięki tej procedurze staje się bardziej atrakcyjny dla klientów spoza UE.
Nad kolejną zmianą w zakresie Tax Free pracują obecnie wspólnie resorty rozwoju i finansów. Planują zmniejszyć z 400 do 200 tys. zł roczny limit obrotów dla sprzedawców, którzy chcą dokonywać zwrotu VAT w takiej procedurze.