Przedstawiciele wszystkich klubów poparli podczas środowego drugiego czytania w Sejmie rządowy projekt noweli dotyczący przyspieszonej amortyzacji. Posłowie opozycji mieli jednak zastrzeżenia m.in. dotyczące minimalnej wysokości nakładów.

Projekt nowelizacji ustawy o PIT i CIT, w skrócie nazywany ustawą o przyspieszonej amortyzacji, ma, jak mówiła wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz, stworzyć mechanizm pozwalający na stymulację inwestycji dokonywanych przez przedsiębiorców.

Wprowadza przede wszystkim możliwość jednorazowego w ciągu roku rozliczenia nakładów na środki trwałe do wysokości 100 tys. zł, przy minimalnej wartości tych nakładów w wysokości 10 tys. zł. Oznacza to, jak tłumaczyli przedstawiciele resortu rozwoju w toku konsultacji, że przedsiębiorcy będą mogli "wrzucić w koszty" zakup maszyn i urządzeń o wartości od 10 do 100 tys. zł.

Nowela jest jednym z elementów Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Podczas środowej debaty projekt zgodnie poparły wszystkie kluby.

Sprawozdawca Andrzej Kosztowniak (PiS) podkreślał, że możliwość jednorazowej amortyzacji powinien zachęcić firmy do zakupu nowych maszyn i urządzeń, tym samym przyczyniając się do pobudzenia prowadzonych przez nie inwestycji.

Jak dodał Marek Polak (PiS), nowe przepisy powinny służyć poprawie konkurencyjności, zwłaszcza małych firm, przyczyniając się do ich rozwoju oraz wzrostu zatrudnienia. Polak przyznał, że projekt spowoduje zmniejszenie wpływów do budżetu państwa, ale tylko w ciągu pierwszych trzech lat obowiązywania.

Również Artur Gierada (PO) przyznał, że "to jest dobra ustawa", która m.in. wzoruje się na rozwiązaniach, które rząd PO-PSL wprowadził w tzw. pakiecie antykryzysowym.

Zaproponował jednak poprawkę, która będzie likwidowała "wyrwę" między 3,5 tys. zł (kwota na sprzęt, jaką można dziś wliczyć do kosztów uzyskania przychodu), a 10 tys. zł. Gierada przekonywał, że to nie będą duże koszty dla budżetu, jeśli wydatki na sprzęt mogliby wrzucać w koszty także ci, którzy wydają więcej niż 3,5 tys., a mniej niż 10 tys. zł.

Za tymi poprawkami wypowiedział się także występujący w imieniu Nowoczesnej Paweł Kobyliński, uznając zarazem, że projekt idzie "w bardzo dobrym kierunku, bo jest proprzedsiębiorczy".

Jego zdaniem jednak "wyrwa" między 3,5 tys. a 10 tys. "to jest kuriozalne rozwiązanie", które "zachęca do kombinowania" i np. podwyższania faktur, by wartość sprzętu przewyższała 10 tys.

Odpowiadając posłom opozycji, wiceminister Jadwiga Emilewicz tłumaczyła, że w resorcie finansów trwają prace nad inną ustawą, w której wpisana ma być nowa graniczna wartość środka trwałego - 10 tys. zł., w miejsce 3,5 tys. Stąd postulowana przez posłów likwidacja "wyrwy" mogłaby spowodować chaos prawny.

Nie wykluczyła jednak, że rząd np. w Senacie poprze te poprawki, jeśli z wyliczeń okaże się, że nie powodują one zbyt dużych strat budżetowych.

Emilewicz wypowiedziała się zarazem przeciw innym propozycjom opozycji, by jednorazową amortyzacją objąć także sprzęt używany. Projekt, jak tłumaczyła, ma służyć nie tylko pobudzeniu inwestycji w firmach, ale także pobudzeniu "bazy produkcyjnej" - stąd dotyczy tylko nowego sprzętu.

Projekt zakłada ponadto, że mechanizm jednorazowej amortyzacji będą mogli wdrożyć także przedsiębiorcy, którzy skorzystali w ostatnich latach np. z dofinansowania ze środków Unii Europejskiej. Ulga obejmuje maszyny i urządzenia, jednak wyłączone z niej mają być nieruchomości oraz środki transportu.

Resort rozwoju szacuje, że z programu może skorzystać ok. 154 tys. przedsiębiorców. Jednorazowa korzyść podatkowa może, zdaniem autorów projektu, sięgnąć 13,5 tys. zł.

Autorzy projektu przyznają co prawda, że wejście w życie ustawy zmniejszy o kilkadziesiąt milionów dochody budżetowe, ale z kolei utworzenie dzięki temu rozwiązaniu ok. 2800 nowych miejsc pracy przełoży się na wzrost dochodów o około 138 mln zł.

Obecnie przedsiębiorcy mają ograniczoną możliwość odliczania nakładów na inwestycje. Bez żadnych warunków do kosztów uzyskania przychodu można zaliczyć cały koszt nabycia w kwocie do 3,5 tys. zł. Istnieje mechanizm, który umożliwia zaliczenie większej kwoty, ale wymaga on ubiegania się o pomoc de minimis z UE.

Projekt ponownie trafił do komisji. Głosowanie prawdopodobnie w piątek.