Sprzedawcy nie muszą sprawdzać, czy podróżni spoza UE wywożą towary na cele handlowe czy osobiste – orzekł NSA. Mimo korzystnego wyroku, eksperci sami przyznają, że obecne przepisy są patogenne i wymagają zmian.
Dokumenty Tax Free wartość wywiezionych towarów / Dziennik Gazeta Prawna
Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (patrz ramka) to dobra wiadomość dla przedsiębiorców. W praktyce fiskus wymagał od nich niemożliwego.
Konfederacja Lewiatan uważa, że system zwrotu VAT dla podróżnych spoza Unii Europejskiej wymaga gruntownej zmiany. Dziś stwarza on pole do licznych nadużyć – twierdzi Lewiatan.
Na razie zmiany idą w całkiem innym kierunku. Za niespełna miesiąc, od sierpnia, obniżona zostanie do 200 zł minimalna kwota zakupów uprawniająca podróżnego spoza UE do otrzymania zwrotu VAT. Rok temu, w czerwcu 2016 r., limit ten wzrósł do 300 zł, ale to – jak uzasadnia tegoroczną zmianę Ministerstwo Finansów – uderzyło w małych przygranicznych polskich przedsiębiorców, którzy narzekają na spadek liczby klientów zza wschodniej granicy.
Fałszować dokumenty, zatrudnić mrówki
Warunkiem otrzymania przez podróżnego zwrotu VAT jest wywóz w bagażu osobistym towaru kupionego w Polsce. Na jakie cele? Fiskus zakłada, że osobiste, ale z przepisów to nie wynika i stąd spory, takie jak ten rozstrzygnięty przez NSA.
VAT zwraca profesjonalnie zajmujący się tym pośrednik lub uprawniony do tego sprzedawca, którego obroty za poprzedni rok przekroczyły 400 tys. zł. Z danych MF wynika, że na 31 grudnia 2016 r. takich sprzedawców dokonujących samodzielnie zwrotów VAT było 5783.
System zwrotów VAT jest nadużywany albo przez fałszowanie dokumentów wywozu, albo wykorzystywanie tzw. mrówek. Osoby te wywożą w oryginalnych opakowaniach stary towar (np. sprzęt elektroniczny), podczas gdy nowy pozostaje w Polsce. Bywa też, że za granicę wyjeżdża nowy towar, który następnie mrówki z powrotem wprowadzają do Polski.
Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na pytanie DGP poinformowało, że analizuje, czy faktycznie przepisy trzeba zmienić, również w kontekście zapobiegania nieprawidłowościom.
Na razie, z początkiem roku, zaostrzono kontrole na drogowych i lotniczych przejściach w: Lublinie, Białymstoku, Olsztynie, Rzeszowie, Gdańsku, Krakowie, Katowicach, Łodzi, Poznaniu, Szczecinie, Warszawie i we Wrocławiu. Nie wykryto jednak znacznych nieprawidłowości. Z danych resortu wynika, że w I kw. br. na prawie 18,6 tys. przeprowadzonych działań kontrolnych ujawniono ich zaledwie 41.
Licencjonowani pośrednicy – potrzeba ich więcej
Według Lewiatana nieprawidłowościom w systemie tax free zapobiegłaby większa liczba profesjonalnych podmiotów zajmujących się zwrotami VAT (działających na podstawie zaświadczeń MF). Dziś są zaledwie dwa takie podmioty. Wynika to z tego, że muszą spełniać restrykcyjne wymogi: nie mogą np. przez 12 miesięcy mieć zaległości w podatkach ani w składkach ZUS, muszą złożyć w urzędzie skarbowym 5 mln zł kaucji gwarancyjnej. Natomiast otrzymane przez nie zaświadczenie wygasa po dwóch latach, a w razie jakichkolwiek zaległości, które nie zostaną uregulowane w ciągu 30 dni od daty powstania – natychmiast.
Zdaniem Lewiatana, tylko profesjonalni pośrednicy zapewniliby szczelność systemu i zapobiegali wyłudzeniom. Na dowód wskazuje, że ani w Polsce, ani na świecie nie stwierdzono wyłudzeń, w których uczestniczyłby licencjonowany podmiot pośredniczący (na świecie działa około 40 operatorów globalnych).
Konfederacja opowiada się więc m.in. za bezterminowym wydawaniem zaświadczeń MF i złagodzeniem wymogu dotyczącego braku zaległości podatkowych (dopuszczenie możliwości uregulowania ich w ciągu 30 dni od daty ich ujawnienia, a nie powstania).
Różne nieracjonalne przepisy
Lewiatan zwraca też uwagę na inne regulacje, które nie przystają do rzeczywistości. Przykładowo wymaga się, żeby na dokumencie stanowiącym podstawę zwrotu VAT był adres podróżnego ustalony na podstawie paszportu lub innego dokumentu tożsamości. Szkopuł w tym, że ani paszport, ani dowód takich informacji nie zawiera.
Lewiatan opowiada się też za elektronicznym systemem potwierdzeń wywozu towaru i za rozwijaniem elektronicznej wersji usługi tax free (zamiast papierowego dokumentu opatrzonego stemplem sprzedawcy z dołączonym papierowym paragonem). Zwraca uwagę, że trwające prace nad nowymi przepisami w sprawie kryteriów i warunków technicznych kas rejestrujących zakładają wprowadzenie elektronicznych paragonów, a o tax free najzwyczajniej zapomniano.
Kto się nie zastosuje, ten straci zwolnienie
Unijny trybunał odpowie wkrótce, czy krajowy ustawodawca nie naruszył unijnej dyrektywy.
Chodzi o to, że zgodnie z polskimi przepisami warunkiem samodzielnego zwrotu VAT podróżnym jest osiąganie 400 tys. zł obrotu rocznie. Ten, czyje obroty są niższe, musi podpisać umowę z podmiotem pośredniczącym (licencjonowanym operatorem lub innym sprzedawcą, który osiąga odpowiedni pułap obrotów). Jeśli tego nie zrobi, to traci prawo do stawki 0 proc. Dyrektywa o VAT takich wymogów nie ustanawia.
Z pytaniem w tej sprawie zwrócił się NSA – 27 stycznia 2016 r. (sygn. akt I FSK 1398/14).
Cel wywozu towaru poza obszar Unii Europejskiej może zbadać celnik, a nie sprzedawca
Sprzedający nie ma prawnych ani faktycznych możliwości zbadania, czy wywożone z Polski towary kupione w systemie tax free mają przeznaczenie handlowe – uznał Naczelny Sąd Administracyjny.
System tax free polega na tym, że podróżni spoza UE (także i pełnomocnicy) mogą otrzymać zwrot podatku zapłaconego przy zakupie towarów na terytorium Polski, o ile w stanie nienaruszonym wywiozą go poza terytorium Unii w bagażu osobistym.
Wyrok NSA dotyczył sprzedawcy sprzętu elektronicznego, który był uprawniony do dokonywania zwrotów VAT.
Pierwszy zakup klienci zwykle realizowali u niego osobiście (najczęściej obywatele Ukrainy), a kolejnych dokonywali za pośrednictwem pełnomocników. Spółka wskazała, że przy sprzedaży sprawdzała paszport podróżnego i dokument MGR (zezwolenie na przekroczenie granicy w ramach małego ruchu granicznego). Spółka uważała, że nie ma obowiązku kontrolować, jakie jest przeznaczenie kupowanych u niej towarów. Konkretnie: nie musi weryfikować, czy klient nabywa je dla celów osobistych, czy handlowych.
Zwróciła uwagę na to, że w przepisach dotyczących zwrotu VAT podróżnym nie ma ograniczeń co do ilości sprzedawanych na rzecz podróżnego towarów ani częstotliwości sprzedaży. Co więcej, ustawa nie nakłada obowiązku, aby kupowane przez podróżnych towary miały charakter niehandlowy – wskazywała.
Dyrektor Izby Skarbowej w Katowicach uważał jednak, że system tax free dotyczy wyłącznie obrotu detalicznego. W ustawie o VAT jest bowiem zastrzeżenie, że wywóz towaru zakupionego w tym systemie może być jedynie w bagażu osobistym podróżnego. Ponadto można go zgłosić ustnie (odformalizowana forma zgłoszenia celnego) – argumentował organ.
Uznał więc, że jeżeli towaru nie można przewieźć w bagażu osobistym lub jest go taka ilość, że w nim się nie mieści, to nie może być on objęty systemem zwrotu VAT dla podróżnych. W takiej sytuacji wywóz towaru (o charakterze handlowym) powinien podlegać procedurom eksportowym – stwierdził dyrektor katowickiej izby.
Tego samego zdania był WSA w Rzeszowie. Uznał, że decydująca jest tu definicja bagażu. Zgodnie z art. 56 ust. 5 ustawy o VAT jest nim cały bagaż, który podróżny jest w stanie przedstawić organom celnym, wjeżdżając na terytorium kraju, jak również bagaż, który przedstawi on później organom celnym wraz z dowodem, że był on zarejestrowany przy wjeździe do kraju. Bagaż osobisty obejmuje też paliwo znajdujące się w standardowym zbiorniku samochodu oraz w przenośnym kanistrze, którego ilość nie przekracza 10 l.
WSA uznał zatem, że taka definicja bagażu osobistego jednoznacznie wskazuje na ograniczenia ilościowe odnośnie przewożonego w tym bagażu towaru, który nie może mieć przeznaczenia handlowego.
Sąd stwierdził także, że ograniczenia ilościowe i wartościowe nie dotyczą tylko jednego przewozu. – Częstotliwe przewożenie takiego towaru w tygodniu, miesiącu czy dłuższym okresie byłoby w rzeczywistości obejściem takiego ograniczenia. W istocie jednak stanowiłoby już ono eksport – orzekł WSA.
Wyrok ten uchylił Naczelny Sąd Administracyjny. Sędzia Janusz Zubrzycki wyjaśnił, że sprzedawca nie może odmówić sprzedaży towaru ani kontrolować, czy ma on przeznaczenie handlowe. – Żaden przepis nie nakłada na sprzedawców takiego obowiązku – zwrócił uwagę sędzia Zubrzycki.
Dodał, że sprzedawca nie ma prawnych ani faktycznych możliwości badania celu wywożonego towaru. Powinien natomiast zamieścić w pisemnych materiałach o tax free informację, że w ramach tej szczególnej procedury zwrot podatku przysługuje tylko w przypadku przeznaczenia towaru na cele niehandlowe. Informacja ta powinna być przekazana podróżnemu. – Nie oznacza to jednak, że sprzedawca ma to kontrolować – orzekł NSA.
Sąd przypomniał, że do kontroli wywozu powołane są służby celne. Podróżny ma obowiązek zgłosić funkcjonariuszowi służby celno-skarbowej wywóz towaru. Funkcjonariusz może przeprowadzić jego rewizję pod względem prawidłowości wywozu oraz przeznaczenia. A nawet powinien to zrobić – podkreślił NSA.
– Jeśli funkcjonariusz stwierdzi na podstawie częstotliwości wywozu lub ilości towaru, że ma on przeznaczenie handlowe, to powinien odmówić postawienia pieczęci „Polska cło” – wyjaśnił sędzia Zubrzycki. W efekcie – jak posumował – podróżny nie otrzyma zwrotu VAT, a sprzedawca nie będzie miał prawa do zastosowania zerowej stawki VAT.
Wyrok NSA z 29 czerwca 2017 r., sygn. akt I FSK 2030/15.