Wystawcą nie jest ten, kogo danymi się posłużono, lecz ten, kto wprowadził dokument do obrotu – orzekł NSA
Problemy z fiskusem miał elektryk prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą. Przysporzył mu ich jego brat, który handlował pustymi fakturami. Wystawiał je na firmę elektryka, podrabiając jego podpis. Przystawiał oryginalną pieczątkę, bo miał do niej łatwy dostęp – rodzeństwo mieszkało pod jednym dachem.
Puste faktury od brata kupował jeden z kontrahentów elektryka – spółka z o.o. Przelewała ona wynagrodzenie za rzekome usługi na konto bankowe brata, które ten podawał na fakturach. Jeszcze tego samego dnia brat zwracał pieniądze na rachunek prezesa spółki. Proceder kwitł w najlepsze. Gdy sprawa wyszyła na jaw, VAT z pustych faktur przekraczał już 270 tys. zł.
Oszustwo ujawniła kontrola krzyżowa. Wykazała ona, że spółka z o.o. ewidencjonowała faktury, a firma elektryka tego nie zrobiła.
Efekt oszustwa był taki, że brat przedsiębiorcy został skazany wyrokiem karnym za wystawianie faktur na podrobione dane, a elektryk miał problemy z fiskusem.
Fiskus chce VAT
Organy podatkowe zażądały bowiem od elektryka zapłaty podatku wraz z odsetkami za zwłokę. Sięgnęły po art. 108 ust. 1 ustawy o VAT. Zgodnie z nim, gdy osoba prawna, jednostka organizacyjna niemająca osobowości prawnej lub osoba fizyczna wystawi fakturę, w której wykaże kwotę podatku, jest zobowiązana do jego zapłaty. Słowem, każdy wystawca dokumentu musi uregulować VAT.
Fiskus uznał, że w tym wypadku wystawcą był elektryk, ponieważ to jego dane widnieją na fakturze.
Przedsiębiorca przekonywał, że nie miał pojęcia o całym procederze. Argumentował, że dokumenty wystawione przez brata nie są w rzeczywistości fakturami, tylko fałszywkami i w związku z tym art. 108 ustawy o VAT nie może mieć tu zastosowania.
Przegrał jednak w WSA w Gliwicach. Sąd zgodził się z dyrektorem izby, że skoro na fakturze widnieją dane i pieczęć firmy elektryka, to należy uznać go za wystawcę faktury. Stwierdził, że elektryk powinien był w taki sposób zorganizować swoją działalność, aby wyeliminować ryzyko wystawienia faktur na jego firmę. Przede wszystkim powinien był schować pieczątkę, tak aby nie była ona dostępna dla osób nieupoważnionych.
Niewinny nie płaci
Wyrok ten uchylił NSA. Sędzia Bożena Dziełak wyjaśniła, że przedsiębiorca, który nie wiedział i nie godził się na wystawienie faktur na dane jego firmy, a także nie wprowadził ich do obrotu, nie może być uznany za wystawcę w rozumieniu art. 108 ustawy o VAT. Podkreśliła, że fałszerstwa brata zostały stwierdzone przez sąd karny. Osoba, pod którą się podszyto, nie może więc zostać zobowiązana do zapłaty VAT – stwierdziła sędzia.
NSA obalił też argumentację organów i WSA w sprawie niezabezpieczenia pieczątki. Uznał, że skoro podpis, który nie jest wymagany na fakturze, został podrobiony, to równie dobrze mógłby zostać sfałszowany stempel. Zabezpieczenie pieczątki nie wykluczyłoby więc oszustwa.
Sędzia Bożena Dziełak nie zgodziła się jedynie z twierdzeniem elektryka, że dokumenty wystawione przez jego brata nie są fakturami. Wyjaśniła, że faktura to dokument o określonej treści. Nawet jeśli zostanie sfałszowany, nadal jest fakturą.
Pod płaszczykiem fundacji
Podobnie NSA orzekł 26 maja 2017 r. w sprawie mężczyzny, który posługując się nazwą nieistniejącej fundacji, podpisał i wystawił dwie faktury (sygn. akt I FSK 1872/15). Sprawa wyszła na jaw, bo fundacja nie prowadziła żadnej działalności gospodarczej i mimo formalnego jej ustanowienia, nigdy nie została wpisana do Krajowego Rejestru Sądowego. Nie figurowała też w rejestrach urzędu skarbowego jako podatnik VAT, nie składała deklaracji i informacji podatkowych, a podany na fakturach numer identyfikacji podatkowej (NIP) był fałszywy.
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 27 czerwca 2017 r., sygn. akt I FSK 1459/15. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia