Może intencje były dobre, ale efekt jest fatalny. Bo fakt jest faktem – Ministerstwo Finansów w wytycznych dla urzędów skarbowych napisało, że w razie, gdy zeznanie PIT-37, udostępnione podatnikowi na podstawie wniosku PIT-WZ, zawiera błędy lub oczywiste omyłki powstałe z winy organu podatkowego, wówczas urząd powinien skorygować „wszystkie” wypełnione w ten sposób zeznania PIT-37.



Mowa o nowej usłudze, wprowadzonej w tym roku przez MF, a polegającej na wypełnianiu zeznań przez urzędy skarbowe. Kto chciał z niej skorzystać, musiał złożyć wniosek PIT-WZ. Resort finansów bardzo do tego zachęcał, licząc na duży odzew podatników. Teraz dowiadujemy się dalszego ciągu tej akcji.
W wywiadzie dla DGP zastępca departamentu poboru podatków w Ministerstwie Finansów Renata Domasiewicz zapewniła, że: „Nie było zaleceń, z których miałoby wynikać, że wszystkie osoby korzystające z PIT-WZ, powinny być kontrolowane przez urzędy skarbowe i to tym bardziej w pierwszej kolejności. To absurd” (DGP nr 119/2017).
Może nie w pierwszej kolejności, ale że wszystkie, to wynika wprost z treści wytycznych. MF podało nawet, w jakiej kolejności ma się to odbywać. Owszem, weryfikacja ma być wtedy, gdy organ stwierdzi, że sporządzony przez urząd PIT-37 zawiera błędy lub oczywiste omyłki. Cóż w tym jednak trudnego, żeby urząd wykrył taki błąd lub omyłkę?
Nawet przy bardzo dobrych intencjach nie uda się zatuszować informacji, która poszła już w świat – weryfikowane mają być wszystkie zeznania PIT-37 udostępnione podatnikom na podstawie wniosków PIT-WZ. Dla fiskusa to nic skomplikowanego, jeśli wziąć pod uwagę liczbę osób, które skorzystały z nowej usługi – niespełna 38 tys.
Dla porównania, przez internet rozliczyło się w tym roku – według wstępnych danych – ponad 9,6 mln podatników. Jest bardzo mało prawdopodobne, żeby wszyscy oni zostali sprawdzeni. Oczywiście, nawet ten, kto dostał już zwrot nadpłaty (zasadniczo fiskus ma na to czas do końca lipca 2017 r.), musi się liczyć z tym, że przez najbliższe pięć lat może zapukać do niego urzędnik i dogłębnie zweryfikować złożony PIT oraz dokumenty, które były podstawą skorzystania z ulg. Zwrot nadpłaty bowiem to jedno, a kontrola to drugie.
Zawsze jednak lepiej znaleźć się w ponad 9-milionowym tłumie niż w garstce zaledwie 38 tys. osób.
MF zapowiada, że w kolejnych latach będzie kontynuować usługę, którą w tym roku wprowadziło. Ciekawe, ilu znajdzie chętnych po tegorocznym falstarcie.