Zapowiadana przez premiera Mateusza Morawieckiego ustawa o robotyzacji, która umożliwiałaby jednorazową amortyzację środków trwałych, to nowelizacja ustaw o PIT i CIT, zwana potocznie 500+ dla firm.
Projektem, przygotowanym przez Ministerstwo Rozwoju, zajmie się wkrótce rząd. Opisywaliśmy go w styczniu tego roku („Firmy będą miały swoje 500+”, DGP nr 6/2017).
Znów zrobiło się o nim głośno, gdy kilka dni temu na IX Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach premier Morawiecki poinformował dziennikarzy o pracach nad ustawą o robotyzacji. Wyjaśnił, że rząd planuje przyspieszenie amortyzacji dotyczącej wydatków, które prowadzą do automatyzacji produkcji i usług.
Jednorazowy odpis
Dzięki temu przedsiębiorcy mogliby zaliczać bezpośrednio do kosztów uzyskania przychodu wydatki na maszyny i urządzenia, jeżeli:
● wartość początkowa jednego środka trwałego wynosiłaby co najmniej 10 tys. zł lub
● łączna wartość początkowa kilku środków trwałych wynosiłaby co najmniej 10 tys. zł, a wartość początkowa każdego z nich przekraczałaby 3,5 tys. zł.
Dzięki temu przedsiębiorcy mogliby uwzględnić od razu w kosztach wydatek na np. dwie maszyny o wartości 5 tys. zł każda.
Jednorazowa amortyzacja nie dotyczyłaby środków transportu (w tym samochodów służbowych) ani nieruchomości.
Preferencja ma dotyczyć aktywów, które są zaliczane do grupy 3–6 i 8 Klasyfikacji Środków Trwałych. Chodzi przykładowo o: kotły grzewcze, maszyny, urządzenia i aparaty ogólnego zastosowania (np. wiertarki, szlifierki, piece przemysłowe) i wyposażenie, gdzie indziej niesklasyfikowane (np. kioski, budki, baraki, sprzęt laboratoryjny i medyczny).
Projekt zakłada, że jednorazowa amortyzacja będzie dotyczyć środków trwałych kupionych od początku 2017 r.
Wicepremier Morawiecki poinformował, że z powodu jednorazowej amortyzacji wpływy z CIT zmaleją o prawie 1 mld zł. Prawdopodobnie jednak ubytek budżetowy będzie większy, bo ulga ma być w obu podatkach dochodowych (PIT i CIT).
Więcej na B+R
Niezależnie od tego Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przygotowało zmiany w zakresie obowiązującej już ulgi na badania i rozwój. Miałyby one wejść w życie od 2018 r.
Projekt zakłada, że przedsiębiorcy w ramach ulgi mogliby dodatkowo potrącać 100 proc. kosztów kwalifikowanych, a centra badawczo-rozwojowe aż 150 proc.
Na zmianach skorzystaliby także przedsiębiorcy, którzy dziś w ogóle nie mogą odliczyć ulgi, gdy część swojej działalności prowadzą na terenie specjalnej strefy ekonomicznej. Po zmianach mogliby z niej korzystać w odniesieniu do kosztów kwalifikowanych dotyczących działalności prowadzonej poza SSE.
Dodatkowo doprecyzowane zostałyby przepisy dotyczące odliczania:
● kosztów osobowych (liczyłby się czas pracownika przeznaczony na działalność B+R),
● wydatków na ekspertyzy (miałyby być honorowane tylko te od jednostek naukowych).
Ministerstwo Finansów wyjaśniło szczegóły ulgi B+R
Resort finansów wyjaśnił na swojej stronie internetowej zasady korzystania z ulgi na badania i rozwój w obecnym kształcie. Dotyczą one kosztów osobowych. Z wyjaśnień wynika, że:
1) W ramach ulgi odlicza się wynagrodzenia i składki ZUS pracowników zatrudnionych w celu realizacji działalności B+R, uwzględniając czas poświęcony na działalność badawczo-rozwojową. Wprawdzie ustawodawca nie narzucił sposobu udokumentowania takiego podziału pracy, ale ze względów dowodowych wskazane jest prowadzenie ewidencji czasu pracy.
2) Przy odliczaniu kosztów pracowniczych bierze się pod uwagę nie tylko pensję zasadniczą, ale też wynagrodzenie za godziny nadliczbowe, różnego rodzaju dodatki, nagrody, ekwiwalenty za niewykorzystany urlop, świadczenia pieniężne i niepieniężne.
3) Do kosztów kwalifikowanych zalicza się wynagrodzenia wypłacane osobom zatrudnionym na podstawie stosunku służbowego, stosunku pracy, pracy nakładczej oraz spółdzielczego stosunku pracy. Odliczyć nie można więc kwot wypłaconych np. zleceniobiorcom lub osobom, z którymi zawarto umowę o dzieło.
OPINIA
Uciążliwy formalizm zniechęci do innowacyjności
Bartosz Mroczkowski doradca podatkowy w Kancelarii Ożóg Tomczykowski / Dziennik Gazeta Prawna
Zgodnie z komunikatem Ministerstwa Finansów wynagrodzenie wypłacane na rzecz pracowników wykonujących czynności z zakresu prac badawczo-rozwojowych jest objęte ulgą B+R tylko w części, w jakiej dotyczy czasu pracownika faktycznie poświęconego na działania B+R. W praktyce oznacza to, że całość wynagrodzenia może zostać objęta ulgą tylko wtedy, gdy czas pracy pracownika jest w 100 proc. poświęcony działaniom B+R. W przeciwnym wypadku należy uwzględnić odpowiednie proporcje.
MF uważa również, że w sytuacji gdy pracownik wykonuje również inne czynności niż związane ściśle z B+R, zasadne jest prowadzenie ewidencji czasu pracy, z której będzie wynikać, jaka część czasu pracy została poświęcona działalności B+R i posłuży do wyliczenia części wynagrodzenia objętego preferencją.
W praktyce komunikat MF oznacza wzrost obowiązków dokumentacyjnych zarówno dla spółki stosującej ulgę, jak i dla pracowników naukowych, często pracujących nieregularnie oraz rozliczanych za efekt swoich prac, a nie za czas poświęcony realizacji projektu. W rezultacie nieprzyzwyczajonych do skrupulatnej ewidencji wykonywanych przez siebie czynności.
Takie podejście organów podatkowych może po raz kolejny spowodować, że bardzo korzystny instrument, mający na celu zachęcić przedsiębiorców do zwiększania wydatków B+R, nie będzie przez nich wykorzystywany z uwagi na zbyt uciążliwy formalizm z nim związany.
Dobrze byłoby, aby przepisy wspierające innowacyjność polskiej gospodarki, mające być zachętą dla przedsiębiorców do podejmowania nowych, pionierskich działań, były wsparte ich proprzedsiębiorczą interpretacją przez organy podatkowe.
Etap legislacyjny
Projekt nowelizacji ustawy o PIT i ustawy o CIT (tzw. ustawa o robotyzacji) – czeka na przyjęcie przez rząd.
Projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy otoczenia prawnego działalności innowacyjnej – w konsultacjach.