Niemal półtora roku temu ustawodawca uznał wreszcie argumenty polskich podatników, że są w gorszej sytuacji niż ich kontrahenci działający w innych krajach unijnych i w ramach wyrównywania szans wprowadził dwa rodzaje ulg podatkowych. Jeden to zwolnienie z akcyzy dla energii elektrycznej wykorzystywanej w procesach energochłonnych. Drugi to częściowy zwrot akcyzy dla energii elektrycznej wykorzystywanej przez zakład energochłonny.
Niemal od początku istnienia tych preferencji fiskus stara się zawężać zakres ich stosowania. Bitwa toczy się o miliony i to na kilku polach. Przykładowo organy podatkowe i niektóre sądy uważają, że jeśli zakład energochłonny korzysta ze zwolnienia z tytułu jakiegoś procesu przemysłowego (pierwszy typ ulgi), to nie może korzystać z preferencji w postaci zwrotu akcyzy (typ drugi). Stanowiska tego nie podzielają sami twórcy nowych przepisów. Według nich możliwe jest jednoczesne korzystanie ze zwolnień, o ile oba mechanizmy nie są stosowane wobec tej samej energii i jeśli istnieje możliwość rozdzielenia tych dwóch wolumenów.
Kolejny problem dotyczy różnego definiowania rodzajów procesów podlegających zwolnieniu, a przede wszystkim zdefiniowania tego, czy energia zużywana w firmie służy takim procesom, czy nie. Rozstrzygnięcie tego sporu decyduje o znacznych kwotach. Być może dlatego organy podatkowe zaczęły interpretować nowe przepisy bardzo wąsko. Sprawę rozstrzygnie dopiero Trybunał Sprawiedliwości UE. I choć wyrok jeszcze nie zapadł, to już wiadomo, że rzecznik generalny TSUE stanął po stronie podatników i opowiedział się za szerszym stosowaniem regulacji. Pomocne mogą też okazać się działania Komisji Europejskiej, która rozpoczęła przegląd unijnej dyrektywy energetycznej, regulującej opodatkowanie akcyzą energii elektrycznej. Zainteresowani przedsiębiorcy mogą wyrazić swoje opinie na temat tych przepisów do 21 maja.