W tym roku dla branży budowlanej przebudzenie z zimowego snu jest szczególnie trudne. Skutki ciągłej wojny fiskusa z wyłudzeniami VAT odczują firmy z tego właśnie sektora.
Część z nich jeszcze nie wie, że w tym roku muszą inaczej rozliczać VAT. Robi to po staremu, czym naraża się na konflikty z organami podatkowymi. Część wie o zmianach, ale w niczym nie polepsza to ich sytuacji. O co więc chodzi? O odwrotne obciążenie, które wprowadzono do branży budowlanej od początku 2017 r. Kto musi je stosować? Podwykonawcy. Kto jest więc podwykonawcą? Ustawa o VAT nie zawiera takiej definicji. Ministerstwo Finansów podpowiada definicję słownikową, ale to nie rozwiewa wątpliwości. Dlaczego tak ważne jest ustalenie podwykonawcy? Bo to właśnie on najwięcej traci na nowych zasadach. Wystawia faktury za swoje usługi bez VAT. Przestaje więc wykazywać podatek do zapłaty, ale nie przestaje ponosić kosztów działalności, takich jak zakup materiałów, paliwa czy sprzętu. Zamiast więc wpłacać fiskusowi podatek należny, będzie wykazywał VAT do zwrotu, a ten trwa miesiącami. Może to zachwiać płynnością finansową firmy.

Wątpliwości dotyczą też tego, jakie usługi podlegają odwrotnemu obciążeniu. Co prawda załącznik nr 14 do ustawy o VAT zawiera cały ich katalog, ale podatnicy nie wiedzą, jak postąpić np. przy świadczeniu usług złożonych - czy dzielić je na podlegające odwrotnemu obciążeniu i opodatkowane na zasadach ogólnych, czy szukać świadczenia dominującego i dostosować do niego sposób rozliczenia. Problemów jest więcej, aż trudno wymieć wszystkie. Jedno jest pewne - trzeba być ostrożnym, bo błąd skutkuje teraz zapłatą nie tylko podatku i odsetek, ale też 30-proc. sankcją VAT. Czy jest jakiś sposób na uniknięcie pomyłek? Eksperci doradzają wystąpienie do GUS o opinię klasyfikacyjną danej usługi lub do szefa Krajowej Administracji Skarbowej o interpretację podatkową.