Najlepszym rozwiązaniem, aby właściwie rozliczyć VAT od usług budowlanych, jest uzyskanie opinii GUS w sprawie klasyfikacji PKWiU oraz interpretacji indywidualnej - mówi Arkadiusz Łagowski, doradca podatkowy i menedżer w Grant Thornton.
Od początku roku podwykonawcy robót budowlanych muszą opodatkowywać usługi na zasadzie odwrotnego obciążenia. Z jakimi problemami w VAT będą musieli się zmierzyć?
Można wskazać na dwa typy problemów: z interpretacją niejasnych przepisów i ryzykiem utraty płynności finansowej.
Co jest niejasnego w przepisach?
Ustawa o VAT nie wyjaśnia podstawowej kwestii, czyli tego, kim jest podwykonawca. Wątpliwości budzi też m.in. to, czy odwrotnym obciążeniem objęte jest refakturowanie usług i jak podchodzić do rozliczeń w ramach konsorcjum. Dodatkowo kluczowe jest rozstrzygnięcie, czy w przypadku gdy oprócz usługi budowlanej dostarczane są materiały wraz z projektem, mamy do czynienia ze świadczeniem usług podlegających odwrotnemu obciążeniu, czy też z dostawą towaru opodatkowaną VAT na zasadach ogólnych.
Usługi podlegające odwrotnemu obciążeniu zostały wymienione w załączniku nr 14 do ustawy o VAT. W poszczególnych pozycjach pojawiają się symbole PKWiU. Czy podatnicy występują do GUS o ustalenie, czy świadczone przez nich usługi mieszczą się w którejś klasyfikacji?
Tak. GUS od początku roku otrzymał już ponad dwa tysiące wniosków od firm budowlanych w sprawie klasyfikacji ich usług. Niestety, GUS otrzymując zapytanie o klasyfikację świadczeń, które składają się z wielu elementów (usługa, materiały, montaż, projekt), nakazuje ich rozdzielenie, przy czym część elementów podlega odwrotnemu obciążeniu, a część nie. Może to potęgować zamieszanie z rozliczeniami VAT, ponieważ GUS nie stosuje ustawy o VAT i wypracowanej na jej podstawie koncepcji świadczenia kompleksowego. Zgodnie z nią, jeżeli elementem dominującym świadczenia jest usługa podlegająca odwrotnemu obciążeniu, to pozostałe elementy (np. projekt) też muszą podlegać odwrotnemu obciążeniu.
Czyli GUS może jedynie się wypowiedzieć, jak traktować poszczególne usługi z punktu widzenia PKWiU, ale nie jak je traktować do celów VAT. Dla podatników ważniejsze jest jednak to, jak do danej usługi podejdzie fiskus. Czy w tej sytuacji pytanie GUS o klasyfikację ma sens?
Zwróćmy najpierw uwagę, że podatnicy mogą składać różne pytania do GUS. Przede wszystkim mogą pytać o proste świadczenia, np. jak należy zaklasyfikować usługi instalacji mebli czy urządzeń sklepowych. Pytanie sprowadza się do tego, czy mamy do czynienia z dostawą z montażem, czy robotami budowlanymi. W takich przypadkach pytanie GUS ma sens, ponieważ podatnicy otrzymują konkretną i jednoznaczną odpowiedź.
Problem dotyczy natomiast pytania o świadczenia kompleksowe, a więc np. czy dane świadczenie składające się z wykonania usługi wraz z dostawą materiałów i projektem jest robotą budowlaną. GUS w takich przypadkach kieruje się wytycznymi z klasyfikacji PKWiU, zgodnie z którymi w przypadku gdy świadczenie powinno przynależeć do kilku podgrupowań, to należy szukać świadczenia dominującego. Podatnicy liczą więc na to, że GUS wskaże, która czynność wchodząca w skład świadczenia kompleksowego jest dominująca oraz czy świadczenie jest w całości robotą budowlaną. W praktyce jednak GUS unika szukania dominującego świadczenia i nakazuje rozdzielać usługi.
Czyli to pułapka dla podatników? GUS może bowiem wskazać, że świadczenie trzeba dzielić, co może ucieszyć firmy budowlane. Ale fiskus może uznać inaczej – że taki podział byłby sztuczny...
Faktycznie, stanowisko GUS może wprawiać podatników w zdumienie. Podwykonawcy mogą chcieć za wszelką cenę rozdzielać usługę od dostawy towarów w ten sposób, aby jak najmniejszą część świadczenia objąć odwrotnym obciążeniem i ograniczyć ryzyko zwrotu VAT. Ale, jak wskazaliśmy, opinia GUS nie uwzględnia pojęcia kompleksowości z ustawy o VAT. Zatem nawet jeśli GUS nakaże podział świadczenia, to nie znaczy, że powinien on nastąpić, biorąc pod uwagę zasady wynikające z ustawy o VAT. Czyli taka opinia GUS nie pomoże podatnikowi w rozstrzygnięciu, czy świadczenie powinno być objęte odwrotnym obciążeniem.
Co podatnicy mogą zrobić w takiej sytuacji?
Na pewno warto wystąpić o wydanie interpretacji indywidualnej do szefa Krajowej Informacji Skarbowej. Z drugiej jednak strony, szef KAS może zasłaniać się tym, że nie posługuje się klasyfikacją PKWiU, mimo że właśnie do niej odwołuje się załącznik nr 14 do ustawy o VAT. Najlepszym rozwiązaniem jest więc uzyskanie opinii GUS w sprawie klasyfikacji i interpretacji indywidualnej. Podatnik, który następnie zastosuje się do nich, będzie korzystał z ochrony, a w razie ewentualnej kontroli fiskusa będzie mógł powiedzieć, że dochował należytej staranności w rozliczaniu VAT.
Czy problemy z odwrotnym obciążeniem mają jedynie firmy stricte budowlane?
W praktyce problemy dotyczą również innych firm, przykładowo: dostawców urządzeń z montażem (problem: czy jest to dostawa towaru, czy usługa), projektantów, dostawców materiałów budowlanych, sieci sklepów (nie wiedzą, czy refakturować z odwrotnym obciążeniem), serwisantów. Problemy mają także firmy świadczące naprawy gwarancyjne i pogwarancyjne (gdy np. wmontowanie urządzenia było traktowane jako usługa budowlana podlegająca odwrotnemu obciążeniu) oraz firmy montujące.
Drugi problem, który pan wymienił, to ryzyko utraty płynności finansowej. Z czego ono wynika?
Ryzyko takie wynika z tego, że obecnie wykonawca z tytułu świadczonej usługi nie musi wpłacać kwoty VAT na konto urzędu skarbowego, natomiast kupując materiały, płaci fakturę z VAT, czyli ponosi koszt VAT. Jeśli np. w styczniu dokonał zakupu materiałów, to musi zapłacić kwotę z VAT, a odzyska ją dopiero za cztery miesiące.
Dlaczego?
Zgodnie z zasadami obowiązującymi do końca 2016 r. podatnik mógł odzyskać VAT na bieżąco, ponieważ kompensował podatek naliczony od zakupów materiałów budowlanych z podatkiem należnym od wykonanej przez siebie usługi. Nie musiał więc występować o zwrot podatku.
Od 1 stycznia 2017 r. podatnicy, którzy kupili materiały z VAT i wyświadczyli usługę budowlaną objętą odwrotnym obciążeniem (wystawiają fakturę bez podatku), muszą występować o zwrot do urzędu skarbowego. W praktyce podatnik może to zrobić dopiero w momencie składania deklaracji VAT. A zatem jeśli firma dokona zakupów w połowie marca, to może wystąpić o zwrot VAT dopiero z chwilą złożenia deklaracji VAT za marzec, co w praktyce oznacza, że wystąpi o zwrot 25 kwietnia. Urząd na zwrot ma co do zasady 60 dni, co oznacza, że podatnik może odzyskać VAT w czerwcu. Oczywiście to jest optymistyczny wariant, ponieważ organy podatkowe mogą chcieć zweryfikować zasadność zwrotu i przedłużyć ten termin. Tak czy inaczej, podwykonawca musi wyłożyć pieniądze na zapłatę VAT za materiały i może je odzyskać po kilku miesiącach. Finansuje w ten sposób budżet państwa, a sam może mieć problemy z płynnością finansową. Musi bowiem znaleźć dodatkowe finansowanie, np. wykładając własne środki na kolejne zakupy towarów niezbędne do wykonania usługi budowlanej. Może też pożyczyć pieniądze, ale to wiąże się z koniecznością zapłaty odsetek.
Jaka może być skala zwrotów VAT w firmach budowlanych?
Szacujemy, że w skali roku może to być nawet 8,5 mld zł. W 2016 r. wszystkich zwrotów było ok. 80 mld, co oznacza, że jeśli taka skala powtórzy się w obecnym roku, to ok. 10 proc. wszystkich zwrotów w VAT będzie dotyczyć firm budowlanych, świadczących usługi jako podwykonawcy.
Czy jest takie ryzyko, że urzędy skarbowe będą weryfikowały zwroty VAT dla firm budowlanych?
Niestety tak. Zwykle będą to bowiem firmy, które wystąpią o zwrot po raz pierwszy. W związku z tym urzędy skarbowe mogą chcieć zweryfikować zasadność zwrotu i przeprowadzić czynności sprawdzające lub kontrole u podatników.
Jakie pomysły mają firmy na rozwiązanie tych problemów?
Firmy dążą do uniknięcia zwrotów VAT. W związku z tym myślą o zakupach materiałów budowlanych za granicą, podziale świadczenia na dostawę i usługę lub nabywaniu materiałów bezpośrednio przez inwestora. We wszystkich tych przypadkach można uniknąć problemów ze zwrotem VAT.
Jakie są wady, a jakie zalety tych pomysłów?
W przypadku gdyby fiskus uznał, że firma podzieliła sztucznie świadczenie na dostawę towaru (rozliczane na zasadach ogólnych) i usługę budowlaną (objętą odwrotnym obciążeniem), mógłby zastosować klauzulę nadużycia prawa obowiązującą obecnie w VAT. Jeśli firma wykonywała do tej pory usługę kompleksową – roboty budowlane, a teraz nie zmieniając świadczenia, podzieli je na dostawę towaru i usługę oraz odrębnie zafakturuje, to pojawi się ryzyko, że nie było to uzasadnione ekonomicznie i miało na celu jedynie obejście przepisów o VAT. Zastosowanie klauzuli oznaczałoby, że całe świadczenie należało objąć odwrotnym obciążeniem. Konsekwencją byłby brak możliwości odliczenia VAT przez nabywcę od nabycia towarów, co skutkowałoby koniecznością zapłaty VAT z odsetkami i sankcja VAT.
Jak przedsiębiorcy mogą z tego wszystkiego wybrnąć?
Warto na pewno składać co najmniej wnioski do GUS i MF o wydanie interpretacji. Warto też zastrzec w umowach, że w przypadku zmiany kwalifikacji czynności, strony będą dążyły do zapłaty lub zwrotu nienależnych kwot. Najlepsze podatkowo byłoby wykonywanie wszystkich prac tylko przez generalnego wykonawcę lub przerzucenie na inwestora zakupu materiałów. Wiadomo jednak, że biznesowo jest to nierealne, stąd potrzeba w końcu aktywności ministra rozwoju i finansów, żeby nie okazało się, że walka z nadużyciami doprowadzi do upadku wielu uczciwych firm. A koszt tego będzie zdecydowanie większy niż potencjalne korzyści z wprowadzonych zmian przepisów.