Mimo akcji „Weź paragon ze sobą” na stacjach paliwowych trwa nielegalna ich wymiana na faktury. Skarbówka o tym wie i zapewnia, że sięga po wszelkie możliwe sposoby karania.
Co grozi za puste faktury / Dziennik Gazeta Prawna
Mechanizm jest dość prosty. Wiele osób po zatankowaniu paliwa nie zabiera ze sobą paragonu. Pracownicy stacji gromadzą takie dokumenty, a następnie wymieniają je na faktury dla zaprzyjaźnionych firm, które w rzeczywistości paliwa nie kupiły.
Pracownicy stacji biorą za przysługę najczęściej kilka procent wartości faktury, dorabiając sobie w ten sposób do pensji. Z kolei nabywcy faktur, mimo że nie kupili paliwa, powiększają swoje podatkowe koszty oraz odliczają 50 proc. VAT.
Bywa, że do jednej kopii faktury (zostaje ona na stacji) jest podpinanych np. 10 paragonów z jednego dnia. Z dokumentów tych wynika, że tankowania odbywały się np. co 10 minut, a płacono za nie różnymi kartami.
– Najczęściej dotyczy to stacji, na których paliwo tankują obcokrajowcy – mówi dr Arnold Rzepecki z Dolnośląskiego Urzędu Celno-Skarbowego we Wrocławiu (od marca br. w miejsce UKS-ów oraz urzędów celnych zaczęły działać urzędy celno-skarbowe).
Z nielegalną odpłatną zamianą paragonów na faktury borykają się także urzędnicy w Krakowie, Poznaniu oraz Bydgoszczy.
Co gorsza, proceder dotyczy przede wszystkim sprzedaży gotówkowej, a nie płatności kartą płatniczą, co utrudnia z nim walkę.
Urzędy weryfikują
Fiskus ma łatwiej, gdy klient płaci za paliwo kartą. – Wtedy urząd może sprawdzić wyciągi bankowe i porównać, kto dokonał płatności, a kto otrzymał fakturę – mówi Bartosz Stróżyński z Izby Administracji Skarbowej w Bydgoszczy.
– Dotychczas takie informacje były pozyskiwane od banków bądź innych instytucji finansowych na podstawie art. 33a ustawy o kontroli skarbowej (obecnie art. 49 ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej – przyp. red.) – tłumaczy Adam Sajecki z Małopolskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Krakowie.
A pozostałe zakupy? Arnold Rzepecki wyjaśnia, że najczęściej kontrolowany jest nabywca, na rzecz którego wystawiono daną fakturę dokumentującą zakup paliwa. To on bowiem zalicza ją do kosztów w podatku dochodowym i odlicza VAT.
Piotr Jamróz z Pomorskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Gdyni dodaje, że urząd przeprowadza kontrole krzyżowe, przesłuchuje świadków, porównuje ilość zakupionego paliwa przez nabywcę ze stanem posiadanych przez niego środków transportu i prowadzonymi ewidencjami przebiegu.
– Sukcesywnie sprawdzamy na stacjach benzynowych, czy sprzedaż paliw jest ewidencjonowana na kasie fiskalnej oraz czy paragony potwierdzające sprzedaż zostały wydane kupującemu – mówi Grażyna Hermann-Perek z Wielkopolskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Poznaniu.
Dodaje, że niezależnie od tego urząd kontroluje również hurtowy obrót paliwami.
Co za to grozi
Jeśli sprzedaż nie jest ewidencjonowana na kasach fiskalnych, sprawcy wykroczeń są karani grzywną w postaci mandatów. Przykładowo w ostatnich 5 latach Urząd Kontroli Skarbowej w Poznaniu (obecnie urząd celno-skarbowy) wymierzył na stacjach paliw ponad 650 mandatów na kwotę blisko 200 tys. zł.
Nabywca faktury, który nie jest rzeczywistym nabywcą paliwa, traci prawo do odliczenia VAT wynikającego z pustego dokumentu. Natomiast nieuczciwym sprzedawcom urzędy nakazują zapłacić podatek wykazany na fikcyjnej fakturze na podstawie art. 108 ustawy o VAT.
– Przepis ten ma zastosowanie w każdym przypadku, gdy zostanie stwierdzone, że wystawiona faktura nie odzwierciedla rzeczywistej sprzedaży – wyjaśnia Grażyna Hermann-Perek.
Piotr Jamróz dodaje, że nabywca i sprzedawca podlegają także odpowiedzialności karnej. Nabywcy mogą zostać postawione zarzuty na podstawie art. 62 par. 2, art. 56 par. 1, art. 76 par. 1 kodeksu karnego skarbowego, a sprzedawcy na podstawie art. 62 par. 2 k.k.s. Przepisy te przewidują grzywny i kary pozbawienia wolności za wystawianie i posługiwanie się nierzetelną fakturą, podanie nieprawdy w deklaracji i wprowadzenie w błąd organu podatkowego.
Jeśli chodzi o sprzedawców, to w praktyce kara grozi z reguły pracownikom stacji, bo to oni umyślnie popełniają przestępstwo. Jeśli jednak podwładnym kieruje (i czerpie z tego korzyści) właściciel stacji, to akt oskarżenia może być skierowany także wobec niego.
Za wystawianie i używanie fałszywych faktur grożą też kary wprowadzone od marca br. nowelizacją kodeksu karnego (art. 271a). Najcięższa to kara pozbawienia wolności do 25 lat.
Arnold Rzepecki podkreśla, że zbieranie paragonów i wymiana ich na faktury dla podmiotów, które nie kupiły paliwa, ma też charakter nadużycia pracowniczego.
Sądy jak fiskus
Jedną z takich spraw rozpatrywał w ub.r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi (sygn. akt I SA/Łd 502/16, prawomocny).
Chodziło o nabywcę paliw, który działał w zmowie z pracownikami stacji benzynowej. Formalnie płatność za paliwo była zawsze w formie gotówki. Organy podatkowe przeanalizowały faktury wystawione przez stację paliw i załączone do nich paragony. Skontrolowały nabywcę, a na świadków powołały m.in. pracowników stacji.
Zarówno fiskus, jak i sądy uznały, że podatnik i pracownicy stacji byli w pełni świadomi, w jakim procederze uczestniczą. Gromadzenie takiej ilości paragonów (nawet kilkadziesiąt dziennie) nie mogło odbywać się bez udziału pracownika obsługującego kasę fiskalną – stwierdził sąd.
Podobny schemat oszustw stosowano przy zakupach oleju napędowego (m.in. wyrok NSA z 10 lutego 2017 r., sygn. akt I GSK 308/15).
Legalna wymiana
Nie zawsze wymiana paragonu na fakturę jest oszustwem. Zgodnie z art. 106b ust. 3 sprzedawca ma obowiązek wystawić klientowi fakturę, jeżeli ten zażąda jej w ciągu 3 miesięcy, a sprzedaż była wcześniej udokumentowana paragonem.
– Nawet jeśli klient pierwotnie zdecyduje się otrzymać paragon, to może później zmienić zdanie i zażądać faktury do tej samej transakcji. Musi wówczas zwrócić sprzedawcy paragon, żeby transakcja została przez sprzedawcę opodatkowana tylko raz – tłumaczy Arnold Rzepecki.
W takiej sytuacji na fakturze widnieje ta sama sprzedaż co na paragonie (co do ilości, ceny i wartości), dodatkowo tylko są podane dane nabywcy.
Często dzieje się tak w sytuacji, gdy wielu kierowców zatrudnionych w jednej firmie robi zakupy paliwa, bierze paragony, po czym przedkłada je pracodawcy. Ten zwraca je sprzedawcy np. raz w tygodniu, żądając w zamian faktury na zbiorczą ilość rzeczywiście zakupionego paliwa.
– W takiej sytuacji wszystko odbywa się zgodnie z przepisami, ponieważ sprzedaż rzeczywiście miała miejsce jeden raz, została udokumentowana (fakturą w miejsce wydanego wcześniej paragonu) oraz opodatkowana jeden raz – mówi Arnold Rzepecki.
Skala oszustw
Arnold Rzepecki dodaje, że ryzyko wyłudzenia w ten sposób podatków jest większe u małych firm.
– Duże podmioty gospodarcze posiadające liczny tabor samochodowy, kupując paliwo korzystają z możliwości zbiorczego fakturowania odbywającego się z wykorzystaniem kart identyfikujących i płatności w formie przelewów – stwierdza rzecznik.
– Skala tego procederu jest z pewnością dużo mniejsza niż oszustw popełnianych w ramach transakcji wewnątrzwspólnotowych z wykorzystaniem znikającego podatnika – mówi prokurator Paweł Kołodziejski z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Przyznaje jednak, że problem istnieje.