Niewiele osób wie, że za wchodzącą właśnie w życie reformą Krajowej Administracji Skarbowej stoi obecna sędzia, a do niedawna jeszcze dyrektor Departamentu Reformy Administracji Skarbowej w Ministerstwie Finansów, Honorata Łopianowska.
Honorata Łopianowska została powołana na sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie 7 grudnia 2016 r. Pięć dni wcześniej w Dzienniku Ustaw opublikowana została ustawa o Krajowej Administracji Skarbowej. Pracami nad tym liczącym prawie 280 artykułów aktem prawnym, nie mniej obszernymi przepisami wprowadzającymi oraz ponad 80 rozporządzeniami wykonawczymi kierowała bezpośrednio dyr. Łopianowska. To druga po wiceministrze Marianie Banasiu (obecnie Szefie KAS) osoba w resorcie finansów odpowiedzialna za tę reformę.
Początkowo spodziewała się, że jej przygotowanie zajmie dwa, trzy miesiące. Na tyle zgodziła się przyjść do Ministerstwa Finansów, wiedząc, że i tak wkrótce jej zawodowa kariera potoczy się całkiem inaczej – papiery na sędziego WSA złożyła bowiem o wiele wcześniej. W lutym 2016 r., gdy przychodziła do resortu finansów, znała już uchwałę Krajowej Rady Sądownictwa z grudnia 2015 r. zawierającą wniosek do prezydenta o powołanie na stanowisko sędziego.
Z dwóch, trzech miesięcy zrobiło się dziewięć. Swoje odejście z MF sędzia tłumaczy wypełnieniem zadania. Miała przygotować reformę od strony legislacyjnej i to zrobiła. Zwieńczeniem jej pracy w resorcie stało się przyjęcie przez parlament ustawy o KAS oraz przepisów ją wprowadzających.
– W tym momencie uznałam, że mogę odejść – mówi sędzia Łopianowska.
Ustąpiła miejsca innym, którzy teraz będą wdrażać reformę w życie. Uważa, że do tego potrzebny jest sprawny organizator, ktoś od realizacji projektów.
Tylko spróbujcie!
Opublikowanie ustawy o KAS i przepisów wprowadzających niemal zbiegło się w czasie ze złożeniem przez Honoratę Łopianowską ślubowania na sędziego. Jej odejście z resortu na niespełna trzy miesiące przed godziną zero było jednak dla wielu zaskoczeniem.
Reforma KAS bowiem to nie tylko litera prawa, ale i los prawie 62 tys. osób zatrudnionych obecnie w administracji podatkowej, celnej i skarbowej. Wszystkich czeka teraz wielka niewiadoma. Kto do końca maja nie dostanie propozycji nowych warunków zatrudnienia albo pełnienia służby, straci pracę.
– Tylko spróbujcie zwolnić z pracy kobietę w ciąży! – mówiła dyr. Łopianowska w kuluarach grudniowej gali Rankingu Urzędów Skarbowych przygotowanego przez redakcję DGP.
Scena ta mogła się wydać postronnemu obserwatorowi dość zabawna. Filigranowa, niskiego wzrostu (ma 152 cm) i cichego głosu pani dyrektor kierująca „pogróżki” w stronę rosłego mężczyzny – jednego z dyrektorów izby skarbowej. Wiceminister Marian Banaś doskonale musiał zdawać sobie sprawę z charakterologicznych zalet Honoraty Łopianowskiej, gdy powierzał jej w lutym 2016 r. nadzór nad reformą. Jej opanowanie, umiejętność słuchania i skłonność do koncyliacji okazały się szczególnym atutem, gdy przyszło do spotkań z grupami najbardziej zaniepokojonymi reformą. Dyrektor Łopianowska była niczym oliwa na fale – tłumiła wzburzenie i łagodziła nastroje, co wyraźnie widać w protokołach ze spotkań ze związkowcami.
Reformie najbardziej sprzeciwiali się celnicy (na koniec września 2016 r. było ich 14,8 tys.). Trudno się im dziwić: tracą najwięcej – przestają być formacją mundurową, z własnym sztandarem i pragmatyką, no i przywilejami, zwłaszcza emerytalnymi.
Niezadowolenia nie kryli również inspektorzy urzędów kontroli skarbowej (ok. 2290 osób przy łącznie około 5,4 tys. pracowników UKS na koniec września 2016 r.). Do tej pory mieli prawo czuć się wyjątkowi nie tylko z powodu zadań (stanowiących dużo większe wyzwanie niż codzienna praca za biurkiem), lecz także wiedzy potwierdzonej zdaniem przez każdego z nich niełatwego egzaminu na inspektora.
Od 1 marca obie grupy staną się jedną służbą celno-skarbową, w której niewielu uzyska na wejściu status funkcjonariusza.
Cisza przed burzą?
Emocje wyraźnie jednak opadły. Na forach społecznościowych celników i skarbowców panuje cisza. Czyżby przed burzą?
Sędzia Łopianowska nie ukrywa, że na fora zagląda i ma nadzieję, że udało się jej po prostu zapobiec eskalacji napięć. Na uwagę, że pracownicy i funkcjonariusze, niepewni swojego losu, wolą się teraz nie wychylać, nie ryzykować utraty pracy, Łopianowska odpowiada porównaniem do reformy edukacji. Obie równie duże, a jednak ta druga wzbudza zdecydowanie więcej emocji niż reforma KAS.
W warszawskim WSA sędzia Łopianowska orzeka w sprawach dotyczących podatków. Dla postronnych to kolejne zaskoczenie, bo wydaje się, że reforma aparatu skarbowego ma niewiele wspólnego z materialnym prawem podatkowym. Jeszcze większe zdziwienie budzi fakt, że wcześniej przez sześć lat sędzia Łopianowska zajmowała się całkiem inną dziedziną prawa – zamówieniami publicznymi. Od marca 2010 r. do lutego 2016 r. orzekała w Krajowej Izbie Odwoławczej.
Z tą dziedziną prawa zetknęła się zresztą dużo wcześniej, bo już w 2004 r., gdy została arbitrem w Urzędzie Zamówień Publicznych. Funkcję tę można było łączyć z zatrudnieniem, więc na co dzień pracowała najpierw w Izbie Skarbowej w Szczecinie, potem w Ministerstwie Finansów na stanowisku zastępcy dyrektora Departamentu Administracji Podatkowej.
Zainteresowania zamówieniami publicznymi widać też w jej dorobku naukowym. Analizowała m.in. pozacenowe kryteria oceny ofert, przesłanki wykluczenia wykonawcy, doświadczenia w ramach konsorcjum, badanie jakości przedmiotu oferty, badanie podmiotu trzeciego.
Finanse publiczne to całość
Czy ma to jakikolwiek związek z podatkami?
– Jak najbardziej – odpowiada bez zawahania sędzia Łopianowska, która finanse publiczne postrzega jako dwie części: dochodową i wydatkową. – Jest mi łatwiej ocenić sferę podatkową podmiotu takiego jak gmina, mając podbudowę z zakresu finansów publicznych, wiedząc, jak jednostki publiczne funkcjonują, jak wydatkują środki i jaki ma to związek z ich dochodami – mówi sędzia.
Zastrzega, że nie ma wpływu na to, jakie sprawy dostaje do orzekania. Na pewno jednak – podkreśla – będzie wykorzystywać znajomość funkcjonowania sektora finansów publicznych w swojej aktywności orzeczniczej, w tej części, która wymaga wiedzy z zakresu sfery organizacyjnej jednostek tego sektora.
Jej dotychczasowe zainteresowania nieustannie krążą zatem wokół zamówień publicznych i administracji podatkowej. Wprawdzie obecny etap jej zawodowej kariery wiąże się bardziej z materialnym prawem podatkowym, wciąż są to jednak finanse publiczne. Czy w jej życiu jest jeszcze miejsce na inne zamiłowania?
– Oczywiście. Mam dwóch synów i chcąc nie chcąc, muszę podzielać ich historyczne pasje – odpowiada sędzia.
Znajomi dodają do tego jeszcze szczególne upodobanie: do apaszek i ozdobnych chust. Sama przyznaje, że ma ich około 100.