Firma, która zatrudnia przedstawicieli handlowych, ma prawo odjąć 100 proc. podatku , jeżeli pracownicy jadą z miejsca zamieszkania prosto do klienta.
To precedensowy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, dotyczący przepisów obowiązujących od 1 kwietnia 2014 r. Choć jest korzystny dla podatników, nie jest pewne, czy kolejne składy orzekające pójdą w tym samym kierunku. Tym bardziej że przedmiotem sporu była interpretacja indywidualna.
Sędzia sprawozdawca Danuta Oleś nie kryła, że na wokandzie czekają już kolejne sprawy, ale ich wyniku nie można na razie przesądzać.
Zadecydował zdrowy rozsądek
W tej sprawie NSA uznał, że nie ma sensu, żeby pracownik najpierw na własną rękę dojeżdżał do pracy w innym województwie, następnie odbierał samochód służbowy, a potem wracał do swojego rejonu, ponieważ tam są jego klienci. Po skończonej pracy musiałby zaś ponownie wrócić do firmy, odstawić samochód i kolejny już raz przejechać ten sam dystans – tylko po to, żeby z powrotem dostać się do domu.
Zasady odliczania VAT / Dziennik Gazeta Prawna
Tylko na służbowym parkingu
Fiskus od początku uważał, że prawo do odliczenia 100 proc. VAT przysługuje wyłącznie wtedy, gdy zatrudnieni zostawiają po godzinach pracy służbowe auta na firmowym parkingu. Gwarantuje to, że nie będą z nich korzystać np. podczas weekendu. Tylko pod tym warunkiem pozwala odliczać cały VAT od wydatków na zakup i eksploatację pojazdów służbowych (np. części zamienne, serwis, wymiana opon).
A co mówią przepisy? Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem pracodawcy mogą pomniejszać swój podatek należny o 100 proc. VAT naliczonego, pod warunkiem że pojazdy są wykorzystywane wyłącznie na potrzeby działalności gospodarczej. Pracodawca musi też zgłosić taki zamiar do urzędu skarbowego (na formularzu VAT-26) i prowadzić ewidencję przebiegu pojazdu.
Nawet jednak spełnienie tych wymagań nie gwarantuje, że podatnik odliczy cały VAT. Ministerstwo Finansów twierdzi, że jednorazowe choćby wykorzystanie pojazdu w celach prywatnych przekreśla możliwość pełnego odliczenia VAT. Tak też napisało w broszurze informacyjnej zamieszczonej na swojej stronie internetowej.
Fiskus jest zdania, że sama już możliwość wykorzystania auta na cele prywatne pozbawia pracodawcę prawa do odliczenia 100 proc. podatku.
Jako przykład Ministerstwo Finansów podało właśnie sytuację, w której pracownik dojeżdża do pracy i z pracy samochodem służbowym. Przywołało również wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o sygn. akt C-258/95. Wynikało z niego, że droga z domu do pracy to cel prywatny.
Optymalny model biznesowy
Takie też było stanowisko organów podatkowych w sprawie rozpatrywanej przez NSA. Chodziło o spółkę z Lublina, która zatrudniała przedstawicieli handlowych. Jeden z nich mieszkał i działał w innym województwie niż to, w którym znajdowała się siedziba spółki. Dzieliło go od niej 30 km.
Spółka udostępniła mu samochód służbowy, aby mógł wywiązywać się ze swoich obowiązków. Handlowiec parkował na co dzień pod domem. Rano jechał prosto do klientów na terenie województwa, w którym mieszkał. Spółka przekonywała w sądzie, że to optymalny model biznesowy.
Podkreślała, że nie tylko złożyła VAT-26 i prowadzi ewidencję przebiegu pojazdu, ale też zainstalowała w nim system GPS. Pracownik musiał również zaakceptować regulamin korzystania z pojazdu, wykluczający używanie go do celów prywatnych.
Uważała, że w ten sposób wdrożyła wszystkie możliwe procedury kontrolne i w związku z tym może odliczać 100 proc. VAT od wydatków na paliwo, przeglądy i naprawy.
Dojazd do pracy to cel prywatny
Dyrektor izby skarbowej uznał jednak, że to wciąż za mało. Stwierdził, że samo udostępnienie samochodu przedstawicielowi handlowemu, który dojeżdża nim z domu do pracy i z powrotem, wyklucza możliwość obiektywnego wykorzystania tego pojazdu tylko na cele służbowe. Dojazd do pracy jest bowiem celem prywatnym – uznał.
Dodał, że sama już specyfika pracy przedstawiciela handlowego uniemożliwia dokładne określenie, w jakim stopniu będzie on korzystał z samochodu w ramach swoich obowiązków służbowych, a w jakim prywatnie. Przykładowo – wyjaśnił – przedstawiciel może podjechać służbowym autem na prywatne zakupy.
Organ uznał więc, że spółka będzie mogła odliczyć tylko 50 proc. VAT.
Fiskus nie może oczekiwać absurdalnych decyzji
Na korzyść spółki orzekły sądy. WSA we Wrocławiu stwierdził, że restrykcyjne podejście fiskusa prowadziłoby do absurdów. Uznał, że fiskus nie może wymagać od podatników, aby podejmowali decyzje nieracjonalne biznesowo, które obciążałyby ich niepotrzebnymi kosztami czasu pracy i paliwa zużytego na dojazdy.
Do takich samych wniosków doszedł też sąd kasacyjny. Nie podzielił tym samym stanowiska NSA z wyroku z 12 czerwca 2015 r. (sygn. akt I FSK 1764/13). Wtedy też chodziło o przedstawicieli handlowych, którzy parkowali pod domem. NSA uznał wówczas, że sam dojazd pracownika do pracy nie ma związku z działalnością gospodarczą pracodawcy. Pracownik ma się bowiem stawić w miejscu pracy o określonej godzinie i sam musi zdecydować, w jaki sposób tego dokona.
Różnica była jednak taka, że stamtąd pracownicy jechali do siedziby spółki, gdzie dopiero zaczynali pracę – zaznaczyła wczoraj sędzia Danuta Oleś.
Podkreśliła, że w tej sprawie było inaczej. Handlowiec rozpoczynał bowiem pracę od razu po wyjściu z domu, bez odwiedzania siedziby spółki. Ten właśnie argument przesądził o prawie spółki do 100-proc. odliczenia VAT.
Takich spraw będzie więcej
Podobnie jak we wczorajszej sprawie orzekł m.in. WSA w Bydgoszczy w wyroku z 8 września 2015 r. (sygn. akt I SA/Bd 577/15). Chodziło o spółkę, która nie mogła pomieścić wszystkich swoich pojazdów na parkingu znajdującym się przy siedzibie firmy. Pozwoliła więc, aby część pracowników zostawiała je w innych miejscach – zarówno w niedalekiej okolicy, jak i pod domem. Podjęła jednak wszelkie działania mające wykluczyć użycie samochodów do celów prywatnych.
Sąd stwierdził, że przysługuje jej pełne prawo do odliczenia. Uznał, że taki sposób parkowania nie przesądza o tym, iż pojazdy są używane do celów prywatnych. Jest to rozwiązanie optymalne dla spółki, które pozwala zaoszczędzić czas pracy pracowników – orzekł sąd.
Wyrok jest jednak nieprawomocny, co sugeruje, że fiskus złożył skargę kasacyjną.