Jest za wcześnie, aby oceniać skutki decyzji Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów o rezygnacji z tzw. jednolitego podatku - powiedział b. wicepremier i minister finansów prof. Leszek Balcerowicz podczas środowej konferencji prasowej.

Wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki poinformował w środę w radiowych "Sygnałach dnia", że KERM zdecydował, że nie wprowadzi do polskiego systemu podatkowego tzw. jednolitego podatku. "Kilka tygodni temu po raz pierwszy dyskutowaliśmy ten problem na posiedzeniu KERM i wczoraj generalnie też podjęliśmy decyzję, że nie wchodzimy w te rozwiązania, które tam są zaproponowane" - powiedział.

Podczas prezentacji raportu Forum Odpowiedzialnego Rozwoju pt. "Orbanomika, czyli niespełniony sen o węgierskiej potędze gospodarczej - wnioski dla Polski" Balcerowicz stwierdził, że nie można na gorąco ocenić skutków dla polskiej gospodarki decyzji KERM. "Forum przez ostatnie dwa lata przygotowało obszerny raport o polskiej polityce podatkowej. Zajęliśmy się w nim m.in. jednolitym podatkiem. Jego prezentacja odbędzie się na początku 2017 r." - zapowiedział.

Uznał natomiast, że "w warunkach sporego deficytu budżetowego i zwiększania nieodpowiedzialnych wydatków, takich jak obniżenie wieku emerytalnego i niepoparty badaniami naukowymi program 500 plus, należy liczyć się ze wzrostem długu publicznego i +dociskaniem śruby+ podatkowej". Prognozował, że rząd będzie starał się to wprowadzić tak, aby obywatele tego nie dostrzegli. Według niego mógłby to robić przez podatki sektorowe i dofinansowanie nierentownych kopalń przez spółki energetyczne.

Z raportu przygotowanego przez głównego ekonomistę Plus Banku i eksperta FOR Wiktora Wojciechowskiego wynika, że PiS po wyborach parlamentarnych w 2015 r. powiela błędne decyzje podjęte przez węgierski Fidesz. Jego zdaniem, świadczy o tym zapowiedź likwidacji kapitałowego systemu emerytalnego i zwiększanie udziału własności państwowej w przedsiębiorstwach, np. bankach.

"Upolitycznienie sektora bankowego zazwyczaj prowadzi do poważnych turbulencji w sektorze finansowym. Tak było na Litwie w latach 1995-96, Bułgarii w 1996-97, a ostatnio w Słowenii po 2012 r." - zaznaczył Wojciechowski.

Ekspert ocenił, że rząd PiS różni się na niekorzyść od gabinetu Orbana ze względu na przywrócenie niskiego wieku emerytalnego, "rozmontowanie" reguły wydatkowej w finansach publicznych i wprowadzenie najwyższego w UE podatku od aktywów bankowych. "Fidesz podtrzymał decyzję poprzedniego rządu o podniesieniu wieku emerytalnego dla obu płci z 62 do 65 lat i wprowadził zakaz uchwalania budżetu państwa, jeżeli zwiększyłby on relację długu do PKB powyżej poziomu 50 proc." - przypomniał Wojciechowski. Dodał, że na Węgrzech pomoc dla rodzin z dziećmi jest obecnie uzależniona od aktywności zawodowej i dochodów uzyskiwanych przez rodziców.

Według raportu, PKB na Węgrzech w 2015 r. był realnie o 3,2 proc. wyższy niż w 2008 r. W ciągu ostatnich ośmiu lat Węgry spadły z 38. na 139. pozycję w rankingu oceny sił konkurencji na rynku krajowym oraz z 13. na 46. pozycję w rankingu oceny ochrony prawa własności. Jako zagrożenia dla sytuacji gospodarczej Węgier Wojciechowski wymienił wprowadzenie nowych podatków sektorowych oraz przejęcie prywatnych oszczędności z kapitałowej części systemu emerytalnego. "Wstrzymanie refundacji składek prywatnych funduszy emerytalnych spowoduje szybsze gromadzenie ukrytego długu publicznego, a specjalne podatki dla branży finansowej, handlu detalicznego itd. zwiększają niepewność inwestycyjną" - powiedział.

Wojciechowski zaznaczył, że Orban na początku rządów korzystał z pozytywnych efektów reform wprowadzonych w latach 2009-10 przez rząd Gordona Bajnaia. Oprócz podwyższenia wieku emerytalnego była wśród nich likwidacja wypłat trzynastych emerytur oraz podwyższenie podstawowej stawki VAT z 20 do 25 proc. Jako partia opozycyjna Fidesz sprzeciwiał się tym zmianom.